Na co dzień jest rezydentem i operuje w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 w Bytomiu na Oddziale Chirurgii Ogólnej i Gastroenterologicznej. Po godzinach jest ratownikiem medycznym w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego.
Gdy doszło do wstrząsu w kopalni Rydułtowy, ruszył na pomoc. Bartosz Bichalski, wraz z kolegami ratownikami górniczymi, wyciągnął żywego górnika podczas akcji ratowniczej w Kopalni Rydułtowy. Mężczyzna przeżył w ekstremalnych warunkach 50 godzin.
– Praca w bytomskiej „Jedynce” pozwala mi zdobywać cenne doświadczenie zawodowe pod okiem wybitnych specjalistów. Tutaj rozwijam swoje umiejętności, ucząc się od najlepszych praktyków. A to pomaga mi w pełnieniu obowiązków również poza szpitalem – mówi Bartosz Bichalski i dodaje, że chciałby zostać w Szpitalu Specjalistycznym nr 1 jak najdłużej.
Bichalski ratownikiem górniczym jest od półtora roku. Przekonał go do tego kolega, dr Paweł Nawrocki, który również jest ratownikiem i opowiadał młodszemu koledze, jak wygląda praca na dole. Szukał odskoczni od pracy w szpitalu. Jak zdradził droga z bazy do górnika uwięzionego w kopalni Rydułtowy była bardzo trudna. Trwała około godziny, a ratownicy poruszali się w temperaturze 30 stopni Celsjusza.
Górnik przeżył w ekstremalnych warunkach 50 godzin bez jedzenia i picia. Bichalski nie ma wątpliwości, młody wiek, dobry stan zdrowia i determinacja, pozwoliły mu przetrwać.
- Kiedy transportowaliśmy go na powierzchnię, wciąż nie dowierzał i powtarzał, że czekają na niego żona i dzieci – opowiada chirurg, podkreślając, że to był sukces całego zespołu ratowniczego - opowiada chirurg.
W całej akcji brali również udział inni lekarze dr Paweł Nawrocki i dr Artur Wełna.
W ubiegłym tygodniu w Ministerstwie Przemysłu w Katowicach, odbyło się spotkanie ze wszystkimi ratownikami, którzy uczestniczyli w akcji. Marzena Czarnecka, ministera przemysłu wręczyła listy gratulacyjne przedstawicielom służb ratowniczych za profesjonalizm i bohaterską postawę.