Jacek Jaworek jest poszukiwany przez policjantów na Śląsku. Mężczyzna jest podejrzany o dokonanie potrójnego morderstwa w Borowcach. Póki co nie wiadomo, gdzie obecnie przebywa. Policja używa wszelkich możliwych technik, by złapać 52-latka. To jednak jak widać nie należy do zadań łatwych. Maciej Karczyński, były rzecznik ABW i funkcjonariusz policji podkreśla, że jeśli chodzi o wyjaśnienie całej sprawy, kluczowe mogą być zeznania jedynej osoby z rodziny, która ocalała. Chodzi o 13-letniego Gianniego, syna zamordowanego małżeństwa. - Można powiedzieć, że na początku wyglądało to na awanturę. Tak można to oceniać z perspektywy czasu. Kluczową osobą w tym momencie jest ten 13-letni chłopiec, który przeżył. To jest z pewnością najważniejszy świadek w tej sprawie. W najbliższym czasie, jeśli tylko pozwoli na to psycholog, zostanie przesłuchany. Oczywiście w obecności wspomnianego psychologa, takie są procedury - mówi w rozmowie z "SE" Karczyński.
Jacek Jaworek wciąż skutecznie unika policji. Jak udaje mi się uniknąć zasadzek? - Zastanawiające jest to, że sprawca tak długo się ukrywa. Być może był przygotowany na taką awanturę. Zazwyczaj tacy ludzie się szybko odnajdują. W tej sytuacji mogą być dwa wyjścia. Albo się przygotował i ma zaplanowaną drogę ucieczki oraz miejsce, gdzie się ukrywa. Mógł też popełnić samobójstwo. Ten czas, który upływa, wskazuje na te dwa rozwiązania. Możliwe również, że gdzieś jest i ktoś mu pomaga, nawet jeśli się nie przygotował. Może zna topografię lasu. Wie jak przeżyć z dnia na dzień i nie pokazuje się za często. Ale o takich scenariuszach mówimy raczej w przypadku osoby, która ma przeszłość kryminalną. Osoby, które zabijają w afekcie, pod wpływem alkoholu lub w wyniku niesnasek, nie są raczej przygotowane na takie samodzielne bytowanie. Tym bardziej, że opublikowano list gończy i taka osoba musi się liczyć z zatrzymaniem - zauważa Karczyński.
Borowce. Tak wyglądały ostatnie dni rodziny Jaworków [GALERIA]
Były rzecznik ABW nie chce wypowiadać się na temat swoich przewidywań. Przypuszcza jednak, że jeśli zbrodnia została dokonana w afekcie bądź w wyniku kłótni, to najbardziej prawdopodobna może być wersja o samobójstwie sprawcy. Kluczowe informacje mają w tej sprawie służby. - To prokuratura i policja wiedzą na przykład, czy mężczyzna ma przy sobie telefon komórkowy i czy da się go namierzyć, czy nie - dodaje.
Co jeszcze mogą zrobić policjanci, aby schwytać przestępcę? Karczyński mówi krótko. - Mają środki i techniki operacyjne, które mogą wykorzystać. Na pewno policja wie o wiele więcej niż jest przekazywane do mediów. Warto podkreślić dwie rzeczy: po pierwsze, wierzyć i ufać policji, a po drugie - osoby które by ewentualnie ukrywały mężczyznę, muszą się liczyć z odpowiedzialnością karną - dodaje.
Zdaniem byłego policjanta ważna jest właściwa postawa obywateli, którzy mogą pomóc w schwytaniu podejrzanego o zabójstwo w Borowcach. - Każdą informację trzeba jak najszybciej przekazywać policjantom. Ewentualnie zrobić zdjęcie z ukrycia, podać lokalizację. Jeśli był widziany na drodze, to zapamiętać numer rejestracyjny. Dobrze jest zanotować, jak się ubrał, czy ma na sobie coś charakterystycznego np. czerwoną kurtkę, albo że się ogolił. To wszystko jest bardzo istotne - mówi.
- Wiadomo, że on ucieka. Wiadomo, że on się kryje. Na pewno nie będzie chciał być rozpoznany. Jeżeli na przykład osoba o rysopisie odpowiadającym poszukiwanemu będzie chciała jechać autostopem, to warto zapamiętać miejsce, dokładny słupek na drodze i przekazać informację policji. Jeśli porusza się samochodem, to można jechać za nim wolno, ale w bezpiecznej odległości. Nie można dokonywać "samozatrzymania", bo bohaterem jest się tylko przez chwilę. Potem można niestety zginąć. Ten człowiek ma na koncie prawdopodobnie zabójstwo trzech osób przy użyciu broni, więc może ją posiadać przy sobie - kończy były funkcjonariusz.