Bardzo ciekawą rozmowę z Borysem Budką można przeczytać w „Dzienniku Zachodnim”. Dowiadujemy się z niej, że rozmówca red. Marcina Zasady wierzy, że premierem zostanie Małgorzata Kidawa-Błońska. – Bardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz z premierem ze Śląska. Co dobrego z tego może wyniknąć? – pyta dziennikarz. A Borys Budka odpowiada tak: – Po Mateuszu Morawieckim nie spodziewam się już niczego dobrego. Gdyby – nie daj Bóg – PiS wygrał wybory, premierem może być równie dobrze Jarosław Kaczyński. Jeśli rzeczywiście premier Morawiecki przywiązywałby wagę do śląskich spraw, nie bałby się otwartej, merytorycznej debaty o naszym regionie. Chyba jednak zdaje on sobie sprawę, że ta debata mogłaby go bardzo dużo kosztować. Bo nie jest sztuką prowadzić kampanię zza pancernych szyb rządowych limuzyn oraz na ustawianych wiecach z partyjnymi działaczami. Sztuką jest dialog i próba rozwiązywania realnych problemów, których przez nieudolność tego rządu przybywa w zastraszającym tempie.
W jakich to sprawach myli się Morawiecki?– drąży red. Zasada. Borys Budka punktuje: – Import węgla zza granicy – rekordowy. Kolejki do lekarzy – rekordowe. Ceny energii – rekordowe. Zadłużenie szpitali powiatowych – rekordowe. Import śmieci – rekordowy. Do tego brak realnej walki ze smogiem, wykluczenie wielu śląskich i zagłębiowskich miast z programu „Czyste powietrze”, deformacja edukacji i niszczenie samorządu. Wystarczy? W województwie śląskim do wzięcia jest 12 mandatów. W 2015 r. wygrało PiS (33 proc.), druga była PO (28,5 proc.) – obie partie zdobyły po pięć mandatów. 13 października przekonamy się nie tylko o tym, czy PiS zachowało władzę w Polsce, ale czy Borys Budka uzyskał lepszy wynik wyborczy od premiera Morawieckiego.