Spis treści
- Daniel M., brat Tomasza M., zabiera głos. Jest wstrząśnięty całą sprawą
- Daniel M. o wszystkim dowiedział się z prasy. "Nigdy nie opowiadał o tym, co działo się przed laty"
- Tomasz M. trafił do aresztu. Postawiono zarzuty, grozi mu dożywocie
Daniel M., brat Tomasza M., zabiera głos. Jest wstrząśnięty całą sprawą
Daniel M. w rozmowie z dziennikarką "Super Expressu" zgodził się skomentować ostatnie wydarzenia, które wstrząsnęły całą Polską. Jego brat Tomasz M. przyznał się bowiem do uprowadzenia i zabicia 11-letniego Sebastiana z Katowic. "Ja brata nie mam od kilkunastu lat", mówi wprost Daniel. Odciął się od Tomasza, kiedy ten porwał chłopca w 2008 roku w Siemianowicach Śląskich. "Nie chcę mieć z nim nic wspólnego", dodaje. Odniósł się także do informacji o 13-letniej Dominice, która rok temu popełniła samobójstwo, a Tomasz M. był jej wujkiem. Okazuje się, że to córka pana Daniela. "Uważam, że jej śmierć nie miała żadnego związku z bratem, ona wujka na oczy nawet nie widziała, poza wczesno dziecięcym okresem", tłumaczy. "Nie mam pojęcia, skąd u niego takie skłonności. Jestem zszokowany tym wszystkim", dodaje.
Daniel M. o wszystkim dowiedział się z prasy. "Nigdy nie opowiadał o tym, co działo się przed laty"
Daniel M. nigdy nie dowiedział się od brata, co dokładnie zaszło w 2008 roku. O wszystkim dowiedział się z prasy. "Ja w tym momencie się od niego odciąłem. Mam swoją rodzinę, córkę", mówi. "Z Patrycją (byłą żoną Tomasza M. - red.) mówimy sobie 'dzień dobry' na ulicy. Zostawiła go jakieś 3-4 lata temu, tylko mogę się domyślać, dlaczego", dodaje. Pan Daniel domyśla się, co mogło doprowadzić do samobójstwa jego 13-letniej córki, ale nie chce o tym mówić. Ucina jednak spekulacje, jakoby jego brat mógł mieć z tym cokolwiek wspólnego. Na koniec dodaje, że "on już nie ma brata".
Tomasz M. trafił do aresztu. Postawiono zarzuty, grozi mu dożywocie
Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i umieścił Tomasza M. w areszcie na trzy miesiące. W takich sprawach, jak ta dotycząca zabójstwa 11-letniego Sebastianka, osadzeni zazwyczaj umieszczani są w izolatce, mają też zapewnioną "ochronę" przed współwięźniami. "Zgodnie z obowiązującymi przepisami Służba Więzienna odpowiedzialna jest za zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim osobom przebywającym w zakładach karnych i aresztach śledczych", mówi por. Grzegorz Fuchs, rzecznik Aresztu Śledczego w Mysłowicach. Tomasz M. na to prawdopodobnie będzie mógł także liczyć. Wszystko w obawie przed linczem, jaki mógłby zostać na nim wykonany przez współwięźniów. 41-letni mężczyzna z Sosnowca w areszcie będzie czekał na rozprawę sądową, a później wyrok. Przyznał się do zarzucanego mu czynu, czyli zabójstwa dziecka. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.