Rodzina z Bujaowa straciła wszystko w pożarze

i

Autor: kaz Rodzina z Bujaowa straciła wszystko w pożarze

Bujaków. Stracili wszystko w pożarze. "Dzieci boją się nawet dymu z grilla"

Bujaków to niewielka miejscowości koło Mikołowa na Śląsku. To właśnie tam 4 sierpnia doszło do pożaru, w którym swój dobytek straciła pięcioosobowa rodzina. W momencie wybuchu pożaru w środku przebywała kobieta z trójką swoich dzieci w wieku 12 i 10 lat oraz 7 miesięcy. Jeden z miejscowych policjantów postanowił pomóc pogorzelcom. Ruszyła lawina.

Do pożaru doszło w środę 4 sierpnia w samo południe. Rodzina Mryków może mówić o dużym szczęściu. – Mieszkamy tu całe życie, mąż od urodzenia, a ja od piętnastu lat. W jednej chwili straciliśmy cały dobytek. Dopiero co mąż zrobił ocieplenie budynku. Tyle lat remontowania i w jednej chwili wszystko poszło. Najprawdopodobniej powodem było zwarcie instalacji elektrycznej, tam był bojler i cały opał - mówił pani Małgorzata. W momencie pożaru była z synami była w domu. - Na początku zaczęła szczekać Luna i tak się zdziwiliśmy, bo szczekała na tył domu, ale usiedliśmy przed telewizorem i graliśmy w grę. Nagle zza telewizora pojawił się ciemny dym. Przestraszyliśmy się i pobiegliśmy do mamy. Była u góry. Zabrała Dawidka z sypialni na dole. Pobiegliśmy do sąsiada, żeby zadzwonił na straż pożarną. Wszystkie telefony były na górze, nie było czasu, żeby je zabrać – opowiadają Mateusz (10 l.) z Jakubem (12 l.). Jak dodają, krótko przed pożarem pięć razy mrugnęło światło. Prąd się wyłączył i włączył. Nastąpiło, zwarcie.

Kiedy pani Małgosia była już z synami na zewnątrz, czarny dym zaczął się wydobywać z mieszkania, a szyby zaczęły pękać. Ognień musiał być z tyłu domu. Tam, gdzie jest kotłownia. – Chłopcy bardzo to przeżyli, musiałam ich uspokoić. Jakub dostał strasznej paniki – mówi pani Małgosia. - Mamy piekarnik, płytę indukcyjna i pralkę – pewien mężczyzna przywiózł ją z Rybnika. Na całe szczęście nie spalił się basen, chłopcy mogą odreagować. Dostali maski do pływania - dodaje.

Nawet nie wiedzieliśmy, że mamy tylu znajomych. Ale jak to mówią „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Człowiek teraz podchodzi do tego z dystansem. Na początku było wielkie przerażenie. Trzeba żyć dalej, działać i jak najszybciej to zrobić. Mieszkamy teraz u teściów. Wszystkie rzeczy przechowujemy u nich w garażu. Chłopcy jadą jutro do wujka, muszą mieć odskocznie od tego wszystkiego. Wczoraj, jak pływali w basenie, to zauważyli dym. Wybiegli przerażeni, a to sąsiad palił grilla. Będą mieli traumę - mówi mama. Rodzina potrzebuje teraz najbardziej materiałów budowlanych, okien i okablowania do nowej instalacji elektrycznej. Przydałby się również piec elektryczny.

Maciej Dobrowolski to dzielnicowy, który pomaga rodzinie. Odebrał sporo telefonów z pytaniem, czy można wspomóc ją finansowo. Taka zbiórka została utworzona – rada rodziców ze szkoły podstawowej w Bujakowie wraz z siostrami zakonnymi otworzyła konto, na które można wpłacać pieniądze, aby pomóc poszkodowanej rodzinie. Poniżej szczegółowe dane.

  • Bank Spółdzielczy
  • Nr konta 25 8454 1053 2001 0068 0329 0001 z dopiskiem pogorzelcy z Bujakowa

Rodzina chciała podziękować dzielnicowemu i wszystkim ludziom dobrej woli. – To jest odpowiedni człowiek na właściwym stanowisku, jest taki ludzki. Super facet. Robi rzeczy, które wykraczają po za jego obowiązki służbowe – mówi pan Tomasz (43 l.). Wszystkie rodzinne pamiątki, zdjęcia, nawet paszporty spłonęły. Na szczęście rodzina wyszła bez szwanku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają