Wylał benzynę na poddaszu kamienicy i podpalił. Chciał pozbyć się żony...
Dramat dział się w samym centrum Siemianowic Śląskich przy ul. Ligonia w sobotni poranek (11.11. 2023). Płomienie liżące dach budynku ktoś dostrzegł i szybko zadzwonił po pomoc. Na miejscu zjawiło się kilka zastępów strażaków. Nim opanowali ogień przeprowadzili ewakuację całego budynku. Kilkudziesięciu ludzi z przerażeniem patrzyło, jak ogień niszczy mieszkania położone najwyżej, a inne są zalewane strumieniami wody. Nie obyło się bez poszkodowanych. Do szpitala trafiły matka i dziecko. Na szczęście ich życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Strażacy po zgaszeniu ognia od razu nabrali podejrzeń, że pożar nie był przypadkiem. Podzielili się tym z policją. Mundurowi szybko potwierdzili, że tak było rzeczywiście. Rozmowy z mieszkańcami pozwoliły na ustalenie, że tuż przed pożarem na strychu krzątał się Marcin S., mieszkający wraz z żoną Anną S. na pierwszym piętrze kamienicy. Niestety związek obojga dobre czasy ma już za sobą.
- Awantury tam były takie, że hej. Bardzo głośne i bardzo częste - mówi jeden z mieszkańców kamienicy.
Marcin S. został złapany przez policjantów jeszcze tego samego dnia. Oględziny spalonego strychu pozwoliły na przedstawienie mu zarzutu spowodowania pożaru. Śledczy ustalili też, że prawdopodobnie kierowała nim chęć pozbycia się żony.
- Świadkowie zeznali, że podejrzany wcześniej wygrażał żonie, że ją "spali" - mówi Tatiana Lukoszek z siemianowickiej policji.
37-latkowi grozi nawet 10 lat więzienia. Został tymczasowo aresztowany na co najmniej trzy miesiące.