Do zdarzenia doszło 1 marca przed północą w Tarnowskich Górach. Gdy mundurowi jechali jedną z ulic, zauważyli nerwowo zachowującego się kierowcę, który wyglądał na takiego, który chce uniknąć ewentualnego spotkania. Mężczyzna wraz z pasażerem skręcili w jedną z bocznych dróżek. Nie spodziewali się jednak, że to... ślepa uliczka. Na jej końcu znajdował się tylko cmentarz. Takim oto sposobem wpadli w ręce mundurowych.
Czytaj również: "Pies wygryzł mi kawałek ciała!". Biegaczka z Mysłowic przeżyła HORROR w parku [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
- Stróże prawa przystąpili do kontroli. Po sprawdzeniu danych personalnych osób będących w pojeździe, szybko wyszło na jaw, że na fotelu pasażera siedział poszukiwany mężczyzna. 33-latek z Bytomia był poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Gliwicach celem doprowadzenia do aresztu. Za przestępstwa, których się dopuścił, mężczyzna w celi spędzi najbliższy rok - opisują tarnogórscy policjanci.
33-latek nie był jedynym, który tego dnia miał pecha. Jego kolega również skończył źle tego wieczora. - Nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami, a stan techniczny samochodu, którym się poruszał, pozostawiał wiele do życzenia. Policjanci ustalili, że auto nie miało ubezpieczenia oraz aktualnego przeglądu. Przednia szyba była pęknięta, opony były w różnych rozmiarach, a akumulator nie był przymocowany do elementów konstrukcyjnych pojazdu - wyliczają mundurowi z Tarnowskich Gór.
Ostatecznie samochód odholowano na parking. Jego 24-letni kierowca odpowie za wspomniane wyżej wykroczenia. 33-latek trafił do policyjnej celi, a stamtąd do aresztu, w którym spędzi najbliższy rok.