Chłopiec zadławił się w trakcie zabawy z tatą. Nikt nie potrafił mu pomóc
Do tych dramatycznych chwil doszło 2 listopada, około godziny 18 w Częstochowie. Dzielnicowy w trakcie obchodu wszedł do jednego ze sklepów i tam zobaczył przerażoną kobietę, rozmawiającą przez telefon. Gdy ujrzała policjanta krzyknęła: ”moje dziecko się dusi…”. Kobieta przekazała, że dziecko jest w mieszkaniu ze swoim tatą, gdzie w trakcie zabawy zadławił się.
Policjant błyskawicznie udał się pod wskazany adres.
- Z relacji kobiety wynikało, że jej 7-letni synek zadławił się monetą i ma ogromne trudności z oddychaniem. Kiedy stróże prawa zjawili się pod blokiem, okazało się, że niestety domofon nie działał, a drzwi do klatki są zamknięte. Liczyła się każda sekunda...- relacjonują policjanci.
Po chwili zza drzwi wybiegł mężczyzna i wołał o pomoc. Wtedy młodszy aspirant Damian Biernacki i sierżant sztabowy Artur Mazur pobiegli do mieszkania, w którym znajdowało się dziecko. Igorek był siny i miał problemy ze złapaniem oddechu. Policjantom udało się udrożnić drogi oddechowe chłopca. Na miejsce wezwano pogotowie. Załoga pogotowia ratunkowego nie stwierdziła już zagrożenia dla życia i zdrowia dziecka. Jednak na prośbę rodziców, chłopiec trafił na obserwację do szpitala.