Tragiczny wypadek

Ciężarna Małgosia i jej córeczka nie żyją. Lekarz nie pomógł im po wypadku. Wolał ratować samochód

2024-07-31 15:30

Spowodował straszną tragedię mknąc swym samochodem przez Gilowice k. Żywca (woj. śląskie). Jego rozpędzone auto uderzyło w Małgorzatę Rodak (+36 l.) idącą z córeczką Laurą (+3 l.). Obie nie przeżyły. kierowca Krzysztof S. (73 l.) nie odniósł żadnych obrażeń. Jest lekarzem, ale nawet nie próbował pomóc potraconym. Zamiast tego zbierał części swego wozu... Za tę bezduszność ma odpowiedzieć w sądzie lekarskim.

Ten koszmar już na zawsze zostanie przed oczami Andrzeja Rodaka (40 l.), męża rozjechanej kobiety i ojca małej Laury. On i jego bliscy idą poboczem. Zza zakrętu wypada samochód, za którego kierownicą siedzi Krzysztof S. Nie panuje nad autem, wypada z drogi, uderza w Małgorzatę Rodak, zmiata z pobocza Laurę. Pan Andrzej i jego druga córa Rita (5 l.) wychodzą bez szwanku chyba tylko dlatego, że idą kilka kroków z tyłu, a samochód zatrzymuje przydrożne drzewo... Był 22 października 2022 r.

Zabił swoim autem dwie osoby. Zadzwonił do przychodni, że nie będzie go w pracy

Sytuacja po wypadku już na pierwszy rzut oka jest tragiczna - auto przycisnęło do przydrożnego rowu Małgorzatę, Laura jest ciężko poturbowana, ma rozbitą główkę. Na miejsce zlatują się ludzie. Kto może próbuje pomóc przerażonemu Andrzejowi Rodakowi wyciągnąć żonę spod auta, ktoś inny pochyla się nad małą Laurą. A sprawca wypadku, lekarz, którzy zresztą zmierzał do pracy, w ogóle się tym nie interesuje. - Dzwoni do przychodni, że nie będzie go w pracy, dzwoni do syna, żeby przybył zabezpieczyć rozbite auto, zbierał z ulicy jego oderwane w wyniku zderzenia części - opisuje zachowanie medyka wdowiec.

Czytaj też: Rozjechała Agnieszkę. Kobieta osierociła 4 dzieci. Wyrok: 8 lat więzienia. "Jesteśmy wstrząśnięci"

Krzysztof S. nie robi nic, by ruszyć z pomocą poszkodowanym. W ogóle go nie interesuje, co się dzieje z panią Małgorzatą i jej córką. Niestety. Mama ginie na miejscu. Laurcia trafia do szpitala, ale ona również wkrótce odchodzi na zawsze. Co więcej pani Małgorzata była w ciąży. - Było już bicie serca. Gdyby była dziewczynka to zostałaby Łucją, chłopiec miał być Arturem. Mieliśmy plany, mieliśmy żyć. On to zabrał. Zabrał marzenia, rodzinę, żonę, dzieci, siostrę, mamę - mówi drżącym głosem pan Andrzej.

Lekarz został skazany w procesie karnym na 2,5 roku więzienia. I, po wielu korowodach prawniczych, trafił do celi. Teraz jego szokującym zachowaniem zajmie się sąd lekarski. Medyk "nie podjął żadnych działań mających na celu udzielenie pomocy pokrzywdzonym, ratowanie życia, (...) czym podważył zaufanie do zawodu lekarza" - stwierdziła zastępca okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej w Bielsku-Białej Zuzanna Baścik. Na werdykt lekarskiego trybunału czeka pan Andrzej. - Nie wyobrażam sobie, że on będzie mógł przyjmować pacjentów, normalnie praktykować - mówi wdowiec.

Rozjechał mi żonę i dziecko, wreszcie pójdzie siedzieć
Sonda
Czy sprawcy śmiertelnych wypadków powinni otrzymywać karę jak za zabójstwo?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki