Śmierć na plebanii. Są wyniki sekcji zwłok
Trwa wyjaśnianie tajemniczej śmierci młodego mężczyzny, do której doszło w mieszkania księdza Krystiana K. na terenie parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Sosnowcu. Sam duchowny najpierw reanimował mężczyznę, a potem wezwał pogotowie ratunkowe. Mimo wysiłku ratowników nie udało się uratować jego życia.
Do zdarzenia doszło w środę, 20 marca, choć śledczy nie informują o szczegółach. Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Północ wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności zgonu. Postępowanie jest prowadzone pod kątem art. 155 Kodeksu karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. To standardowa kwalifikacja w sytuacji, kiedy nie jest znana przyczyna śmierci.
Na ciele zmarłego nie było żadnych widocznych obrażeń. Wydawało się, że więcej na temat przyczyny zgonu powie sekcja zwłok, którą przeprowadzono w czwartek, 21 marca. Tego samego dnia po południu prokuratura poinformowała o jej wynikach.
Polecany artykuł:
Co było przyczyną zgonu młodego mężczyzny?
Prokurator Zbigniew Pawlik przyznał, że sekcja nie dała ona odpowiedzi na pytanie co było przyczyną śmierci. - Nie ujawniono żadnych wewnętrznych obrażeń, które mogłyby być przyczyną zgonu, dlatego muszą zostać przeprowadzone badania - toksykologiczne i histopatologiczne – powiedział.
Śledczy będą musieli teraz znaleźć odpowiedzi na pytania, dotyczące choćby tego, czy przed śmiercią młody mężczyzna odbył stosunek seksualny, a także czy był pod wpływem jakichś substancji. Szybko to jednak nie nastąpi, bowiem na wyniki tego typu badań czeka się zazwyczaj kilka tygodni.
Cały czas trwa również wyjaśnianie okoliczności zdarzenia. Zwłaszcza że jest wiele znaków zapytania. Prokuratura jednak nie informuje o szczegółach – ani kim był, ani ile miał lat zmarły mężczyzna, ani co robił w mieszkaniu księdza. Wszystko, jak utrzymuje prokuratura, dla dobra śledztwa. Według portalu Wirtualna Polska, mężczyzna miał mieć poniżej 30 lat, a także pełnić funkcję grabarza na cmentarzu parafialnym.
Rzecznik diecezji sosnowieckiej ks. Przemysław Lech przyzna, że ksiądz Krystian K., w którego mieszkaniu rozegrała się tragedia, był rezydentem w parafii – miał prawo do zamieszkiwania w niej, nie był w niej proboszczem ani wikariuszem. W diecezji pełnił funkcję sędziego Sądu Biskupiego. Po środowej tragedii decyzją administratora diecezji arcybiskupa Adriana Galbasa został zawieszony w pełnieniu tej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy. - Kolejne decyzje będą podejmowane na bazie także wyników śledztwa. To jest dla nas zawsze podstawa prawna do tego, żeby podejmować kolejne kroki - dodał ks. Lech.