To stosunkowo niewielka strata. Za parę setek można już taki kupić. Gorzej, że za takie hobby prowadzone na dziko 32-latka czeka spotkanie z sądem. Możliwe, że nie wiedział, iż od 1 stycznia 2018 roku prawo przestało traktować nielegalne poszukiwania za wykroczenie. „ Kto bez pozwolenia albo wbrew warunkom pozwolenia poszukuje ukrytych lub porzuconych zabytków, w tym przy użyciu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych i technicznych oraz sprzętu do nurkowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat”. A „archeologowi” może grozi jeszcze bardziej sroga kara. Jeśli okaże się, że zatrzymany (3 listopada) zniszczył stanowisko archeologiczne, to sankcja może sięgnąć nawet do 8 lat więzienia. Trzeba wyjaśnić, że policja „trafiła” poszukiwacza dzięki temu, że otrzymała zgłoszenie od świadka. Tenże poinformował mundurowych, może z zazdrości, że po polu przy ulicy Opawskiej w Raciborzu krąży mężczyzna z wykrywaczem metali i szuka „skarbów”.
Raciborscy policjanci przypominają, że w poszukiwacza można bawić się, gdy się ma na to zezwolenie. By je otrzymać , trzeba złożyć do wojewódzkiego konserwatora zabytków prawidłowo wypełniony wniosek i wnieść opłatę skarbową. Pamiętać jednak trzeba, że jeśli znajdzie się SKARB, że i tak nie będzie należał on do znalazcy. Ten może liczyć na... dyplom uznania. A w przypadkach, gdy był odkrywcą cennego (tak materialnie, jak historycznie) znaleziska, wojewódzki konserwator sprawi mu ciut cenniejszy drobiazg za zasługi na polu zachowania reliktów historii. Do wysokości 25-krotnego przeciętnego wynagrodzenia. Żeby dostać taką nagrodę, to trzeba wykopać dosłownie ZŁOTY SKARB. Uwaga: tych naczyń przedstawionych na zdjęciu 32-latek nie znalazł. Może nie zdążał?