Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w Nowy Rok, ale kobieta przebywała na oddziale położniczym kilka dni (od 25 do 31 grudnia). 32-latka urodziła tam synka imieniem Ksawery. Została poddana cesarskiemu cięciu. Wiadomo, że chorowała na anemię, dlatego lekarze zdecydowali się przetoczyć jej 5 jednostek krwi. W Sylwestra została zwolniona z dzieckiem do domu, ale szybko musiała wrócić do szpitala ze względu na dręczące ją bóle głowy i brzucha a także bardzo wysokie ciśnienie. Dodatkowo z jej rany toczyła się krew. Kobieta 1 stycznia trafiła znów do szpitala, gdzie zmarła. Rodzina Urszuli uważa, że winni jej śmierci są lekarze.
- Nie chcę żadnego odszkodowania, bo to nie zwróci mi córki, a Ksaweremu nie odda matki. Chcę tylko dowiedzieć się, czemu moja córka zmarła. Kto zawinił - mówiła Dziennikowi Zachodniemu pani Anna, mama zmarłej 32-latki.
Częstochowska prokuratura zabezpieczyła dokumentację medyczną. – Nadal trwają czynności z udziałem personelu medycznego – mówi w rozmowie z Życiem Częstochowy prokurator Piotr Wróblewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Śledczy czekają na opinię Zakładu Medycyny Sądowej.
Szpital wyraził ubolewanie z powodu śmierci pacjentki, ale sprawy nie komentuje. Jak mówił Wojciech Konieczny, dyrektor Zespołu Szpitali Miejskich w Częstochowie, placówka współpracuje z prokuraturą, aby wyjaśnić sprawę.