Koszmarny wypadek miał miejsce 15 listopada około godz. 19.00 w Częstochowie przy alei Kościuszki. Kierowca bmw, 47-letni mieszkaniec Częstochowy, miał zakaz poruszania się pojazdami samochodowymi. Mimo tego pędził jak szalony ulicami miasta. Na siedzeniu pasażerskim podróżowała jego partnerka. Mężczyzna zlekceważył czerwone światło na jednym ze skrzyżowań. Potrącił swojego rówieśnika, 47-letniego Krzyśka. Potem przejechał jeszcze 200 metrów, aż wjechał w zaparkowane audi. Dalej już nie mógł uciec. Partnerka kierowcy bmw doznała obrażeń, trafiła do szpitala. On sam został zatrzymany. W czwartek policja poinformowała, że dostał trzymiesięczny areszt. Usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi mu 12 lat więzienia. Jedna z kobiet, która była świadkiem zdarzenia, podzieliła się swoimi emocjami. - Byłam na tym przejściu, zdążyłam odskoczyć, dzieliła mnie sekunda. A widok leżącego, ten krzyk... nigdy nie zapomnę - napisała w mediach społecznościowych.
Co dalej z Krzyśkiem? Mężczyzna przebywa w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. NMP w Częstochowie. - Jego stan jest nadal bardzo ciężki. Mężczyzna jest na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Ma wielonarządowe obrażenia - mówi nam Dariusz Tworzydło, rzecznik prasowy placówki. Najbliżsi i przyjaciele Krzysztofa modlą się o jego zdrowie. - Spotkamy się przy modlitwie na Jasnej Górze lub gdziekolwiek mentalnie ale prosząc o powrót Krzysztofa do zdrowia. O siłę jego organizmu i siłę dla jego najbliższych, którzy czekają na jego powrót do życia i zdrowia - piszą organizatorzy wspólnych modłów. Wszyscy liczą na to, że lekarz internista wyjdzie cało ze szpitala i wróci do swoich ukochanych pasji - wycieczek górskich i tańca.