Prokuratura Okręgowa w Częstochowie prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 87-letniej kobiety. Do dramatycznych zdarzeń doszło w maju 2020 roku, a personel miejskiego szpitala zespolonego w Częstochowie mógł narazić kobietę na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnie spowodować jej śmierć. W takim kierunku prowadzone jest śledztwo. Co tam się stało? Kobieta przez podejrzenie zakażenia koronawirusem przez dwie godziny była wożona pomiędzy szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Nikt nie chciał jej pomóc. Ostatecznie jednak wyszło na jaw, że choć kobieta leczyła się wcześniej na choroby związane z krążeniem, to nie była zakażona koronawirusem. – W toku śledztwa ustalono, że w maju bieżącego roku szpitalny oddział ratunkowy miejskiego szpitala w Częstochowie odmówił przyjęcia pacjentki, która uskarżała się na duszności – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, w rozmowie z TVN24.
– Na podstawie rozmowy z pracownikami pogotowia, a nie badania pacjentki, podjęto decyzję o przewiezieniu jej na oddział zakaźny szpitala wojewódzkiego przy ulicy PCK. Ale tam stwierdzono przeciwwskazania do przyjęcia z uwagi na brak objawów COVID-19. 87-latka miała tylko problemy z oddychaniem, zresztą leczyła się wcześniej na choroby związane z krążeniem. Nie miała gorączki ani kaszlu – powiedział prokurator w rozmowie z TVN-em.
Śledztwo w sprawie trwa.
Polecany artykuł: