Rozpoczął się proces Sebastiana Z., sprawcy śmiertelnego wypadku, jaki miał miejsce w listopadzie 2021 roku w Częstochowie. Szalony rajd samochodem ulicami miasta skończył się śmiercią jednego z pieszych i bardzo niebezpiecznym zderzeniem z samochodem, którym podróżowały cztery osoby. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", sprawca stanął po raz pierwszy przed sądem 7 grudnia. Do winy przyznał się tylko częściowo. Twierdzi, że nie pamięta przebiegu jazdy. Mężczyzna przebywa w areszcie. Kolejna rozprawa odbędzie się w styczniu.
Wypadek w Częstochowie. Zginął 47-letni Krzysztof S.
Tragiczny wypadek miał 15 listopada 2021 roku w Częstochowie w godzinach wieczornych. Krzysztof, 47-letni letni lekarz internista, przechodził przez przejście dla pieszych w rejonie skrzyżowania alei Wolności z aleją Najświętszej Maryi Panny. W tym samym czasie 48-letni Sebastian Z. pędził jak szalony ulicami Częstochowy. Przejechał trzy razy na czerwonym świetle. Na pokładzie jego bmw była jego żona. Jechali ponad 80 km/h w obrębie miasta. To o 30 km/h za dużo. - Przejeżdżając przez skrzyżowanie alei Wolności z alejami NMP wjechał na przejście dla pieszych, na którym znajdowało się co najmniej 10 osób. Piesi, aby uniknąć potrącenia uciekli na pobocze. Na tym skrzyżowaniu Sebastian Z. potrącił przechodzącego na zielonym świetle 47-letniego mężczyznę. Przed potrąceniem kierowca nie wykonał żadnych manewrów obronnych, takich jak hamowanie lub zmiana kierunku jazdy - opisywał to zdarzenie prok. Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Sebastian Z. uciekł z miejsca wypadku. Kontynuował jazdę ulicą Kościuszki, zwiększając prędkość do 94 km/h. Pędził tak, że wjechał jeszcze w tył audi z czterema osobami na pokładzie. Siła uderzenia przeniosła je na torowisko. Dopiero wówczas 48-latek za sterami bmw zakończył swój szaleńcy rajd. Jego bmw było tak zniszczone, że nie pojechałoby ani metra dalej. Wpadł w ręce policjantów.
Mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, spowodowania śmiertelnego wypadku drogowego pod wpływem środka odurzającego (w jego organizmie wykryto substancje opoidowe) i ucieczki z miejsca zdarzenia, a także naruszenia sądowych zakazów prowadzenia pojazdów (miał ich aż dwa). Grozi mu 12 lat więzienia.
Poszkodowany Krzysztof S. zmarł w szpitalu 8 grudnia.