Po pierwsze: to średnia wyliczona z zarobków 36 tys. pracowników PGG. Po drugie: to suma brutto (czyli nie na tzw. rękę). Po trzecie: nie wymyślił jej ani „Super Express”, ani „Trybuna Górnicza”, ani inne media. Taką liczbę podał Bogusław Hutek, szef „Solidarności” w PGG podczas zebrania, na którym został wybrany na kolejną kadencję na przewodniczącego Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ „S” w największej węglowej spółce w Polsce. Związkowiec podkreślił, że tzw. średnia w PGG to obecnie 12 107 zł brutto, a pięć lat temu wynosiła ona 6769 zł.
Te 12 tysięcy z haczykiem po potrąceniu podatków daje ok. 8,5 tys. zł na tzw. rękę. Dodać trzeba, że średnie wynagrodzenie brutto w roku 2022 (mające mało wspólnego z tym, co zarabia większość mas pracujących) wynosiło 6346,15 zł. Średnia w 2018 r. wynosiła brutto 4589,91 zł (przy – powtórzmy średniej w PGG brutto 6769 zł, co netto dawało 4 783 zł). Oczywiście związkowcy przytaczając takie dane wskazywali niebezpośrednio, że jest ich zasługa w tym, że płace w spółce wzrastają. „Kiedy rozpoczynaliśmy tę kadencję, średnie wynagrodzenie w Polskiej Grupie Górniczej wynosiło 6769 złotych. Dzisiaj, na zakończenie kadencji, wynosi 12107 zł. W ciągu ostatnich trzech lat tendencja wzrostowa to jest prawie 55 procent, a przez całą kadencję średnie wynagrodzenie wzrosło o niemal 100 proc.” – cytuje przewodniczącego Hutka branżowy portal nettg.pl.
Wzburzenie murowane, przy czym kierowane ono jest (jak zwykle w górnictwie węglowym) nie przeciw tym, którzy opracowali takie dane, ale tym, którzy o nich informują. „Bzdury, bzdury, 18 lat na dole jako ślusarz, karta górnika 70 proc, dziesiąta grupa zaszeregowania, trzy niedziele w miesiącu i 4300 na rękę żadnych pożyczek, w KZP żadnych potrąceń, węgiel do wypłaty. Piszcie głupoty, to chyba ratowników, dozór i związki tylko bierzecie pod uwagę”.
Inny górnik zauważa, że „Fajnie tylko 5 lat temu za czynsz płaciłem 500 zł, teraz prawie 1000 zł”. Dłuższy komentarz: „Nie wiem, o czym ten pan mówi, proszę rozeznać temat, ile tak naprawdę zarabia górnik i cała reszta, bo to niestety nie jest prawdą, w całym PGG są różne zarobki tylko w centrali zarabiają takie pieniądze, a nie ci co ten węgiel kopią .Miało dojść do ujednolicenia zarobków, ale od tego odeszli, bo jak zobaczyli jakie są różnice, to zrezygnowali, a podwyżek nie było od 2018, są cały czas takie same stawki. X grupa to 72 zł dniówka na dole i 52 zł powierzchnia. To nie daje nawet najniższej średniej krajowej. Mówimy tu o podstawie, a to że potem są premie czy inne dodatki, to są zmienne. Proszę przyjechać na kopalnie i obojętnie jakiego pracownika poprosić o pasek zarobkowy, to wtedy dowiecie się prawdy, a nie robienie na cały kraj aferę nie znając faktów, jak to naprawdę wygląda”.
A w tym komentarzu padają konkretne liczby: „Pracuję w kopalni Staszic-Wujek, w roku 2018 średnio na rorze miałem wypłaty 2900 zł, teraz moja ostatnia wypłata wyniosła 3800 zł. Zaznaczam, że nie posiadam, ani nie posiadałem żadnych pożyczek itp. Nie jestem omnibusem z matematyki, ale jak dla mnie różnica w zarobkach wynosi prawie 28%, dlatego jestem w szoku, że niby zarabiam prawie 100% więcej”.
Polskie górnictwo węglowe znajduje się w stanie tzw. transformacji, czyli likwidacji. Ostatnia kopalnia ma być zamknięta w 2049 r. Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2022-2031 na finansowanie dopłaty do – jak to się eufemistycznie określa – redukcji zdolności produkcyjnych spółek górniczych ma trafić z budżetu 28,821 mld zł. Te dane również zbulwersują tzw. zwykłych górników. Wydatki mogą być jednak znacznie niższe, bo za sprawą wprowadzenia tzw. rozporządzenia metanowego kopalnie będą zamknięte znacznie wcześniej niż to planowano.
Polecany artykuł: