górnik_badanie_lekarz

i

Autor: Andrzej Bęben

Czy każdy górnik to CZŁOWIEK ZE STALI? Nie, górnika też dorwie ZAWAŁ

2020-02-04 16:14

I to mowa nie o zwale chodnika w kopalni, ale serca tego, który pracuje na dole. We wtorek śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował, spod kopalni w Lędzinach, górnika-zawałowca do szpitala. Z japońskich badań, że najbardziej narażoną grupą zawodową na zawały serca i udary są górnicy!

A wydawałoby się, że górnik, to chłop, któremu nic nie dolega, któremu można sztangi łamać na plecach. Nic z tych rzeczy. „Coraz częściej zgłaszają się do mnie górnicy, którzy mają zaburzenia rytmu serca i są znerwicowani. Te dolegliwości często diagnozują sami za pomocą np. zegarków, które monitorują pracę serca. Po przeprowadzeniu badań okazuje się, że to są to bardzo poważnie chorzy ludzie, którzy np. mają krytyczną zmianę w tętnicy sercowej i jutro trzeba ich operować. W jednym momencie patrzymy na młodego zdrowego człowieka, jak dąb, a po chwili on umiera na dole na zawał” - relacjonował swoje spostrzeżenia prof. Andrzej Bochenek z Polsko-Amerykańskich Klinik Serca podczas II Akademii BHP Wydawnictwa Górniczego.

Wspomniane badania Japończycy przeprowadzili w 2010 r. Słynny kardiochirurg uważa, że ryzyko śmiertelności z powodu choroby niedokrwiennej serca jest ściśle związana z ekspozycją na pył węglowy. Do tego dodać temperaturę w miejscu pracy, wilgotność i wzmożony wysiłek fizyczny i już mamy wyjaśnione, dlaczego wśród górników jest tylu „sercowców”. Bo górnik, jak każdy chłop, do lekarza idzie wtedy, gdy już choroba jest dla niego uciążliwa. Czasem jest to zbyt późno. Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że w latach 2014-2018 w polskim górnictwie doszło łącznie do 54 zgonów naturalnych, w tym 35 (64,8 proc.) w kopalniach węgla kamiennego, 9 (16,7 proc.) w kopalniach odkrywkowych, 3 (5,6 proc.) w górnictwie otworowym oraz 7 (12,9 proc.) w podziemnym górnictwie niewęglowym. Rekordowy był ubiegły rok, kiedy w pracy zmarło z przyczyn naturalnych 13 górników. Główną przyczyną tych śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa, skutkująca zawałem mięśnia sercowego. I choć na każdej kopalni jest defibrylator – jak informuje nas Witold Gałązka z biura prasowego Polskiej Grupy Górniczej – to zdarza się, że jest za późno, by go użyć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają