Wstrząsy górnicze to nie trzęsienia ziemi, choć jedno i drugie odczuwa się podobnie. Trzęsienia ziemi, choć także wynikają z naruszenia równowagi geologicznej, charakteryzują się tym, że mają znacznie większą energię, niższą częstotliwość drgań i trwają znacznie dłużej od wstrząsów górniczych.
Polska jest krajem o niewielkiej sejsmiczności naturalnej i sporadyczne trzęsienia ziemia wykrywa głównie specjalistyczna aparatura. Co innego ze wstrząsami górniczymi. Te występują w trzech miejscach: na Górnym Śląsku, w Zagłębiu Miedziowym i kopalni węgla brunatnego "Bełchatów". Najsilniejszy wstrząs spowodowany podziemną eksploatacją miał miejsce w 1992 roku w kopalni węgla kamiennego "Czeczott". Jego energia sejsmiczna wyniosła 2x109 J do dziewiątej potęgi, czyli nieco ponad 4 w skali Richtera. Dla porównania, najsilniejsze trzęsienie ziemi, zarejestrowane w Polsce miało magnitudę 4.7 i wystąpiło na Podhalu.
Żeby od wstrząsu górniczego, czyli ruchu górotworu na znacznej głębokości, zawalił się dom, musiałby on mieć o w „richterze” co najmniej 6 stopni. Co roku w górnictwie stacje pomiarowe odnotowują kilkadziesiąt tysięcy wstrząsów trwających zazwyczaj nie dłużej niż sekundę bądź dwie. I tylko około 300 jest odczuwalnych na powierzchni. Wstrząsów o sile (magnitudzie) powyżej 2,5 co roku jest najwyżej kilkadziesiąt.
W historii nie wydarzyło się jeszcze, by wskutek podziemnego wstrząsu górniczego ktoś zginął na powierzchni. Wstrząsy górnicze z całą pewnością są niebezpieczne dla górników i infrastruktury technicznej kopalń. Na górze jeszcze nikt nie stracił życia, ale pod ziemią... i owszem.
Wstrząsy oraz pożary i wybuchy metanu są największym zagrożeniem dla górników. Dlatego też ruchy górotworu są ciągle monitorowane m.in. przez Górnośląską Regionalną Sieć Sejsmologiczną Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach.
Polecany artykuł: