Pobity 4-latek znaleziony na ulicach Gliwic. Dziecko było ofiarą brutalnej przemocy domowej
W poniedziałek, 5 sierpnia, opinią publiczną wstrząsnęły informacje, jakie w oficjalnym komunikacie podała gliwicka prokuratura. Kilka dni wcześniej na ulicach Gliwic jedna z kobiet natrafiła na pobitego i błąkającego się chłopczyka. 4-latek miał na sobie jedynie buty. Jak się okazało, dziecko uciekło z domu. Po trafieniu na komisariat policji szybko wyszło na jaw, że 4-letni Ignaś jest ofiarą brutalnej przemocy ze strony partnerki jego matki, Patrycji J. Rodzicielka chłopca, Julia B. nie zwracała uwagi na to, że 4-latek na jej oczach jest bestialsko katowany i poniżany. Sama nie raz stosowała wobec niego przemoc, a także ubliżała dziecku. Szczegóły tortur, przez jakie przechodził w domu Ignacy, są wstrząsające.
- Patrycja J. znęcała się fizycznie i psychicznie nad dzieckiem partnerki, w ten sposób, że wyzywała dziecko słowami obelżywymi, straszyła oddaniem do domu dziecka, karała długotrwałym siedzeniem w szafie, pozbawiała go picia i jedzenia, zabraniała załatwiania potrzeb fizjologicznych, rzucała dzieckiem o ścianę, szarpała je za uszy, gryzła, uderzała pięściami i kablem po całym ciele, dusiła i kopała małoletniego. Jego matka z kolei nie reagowała na zachowanie partnerki i sama stosowała wobec dziecka przemoc słowną i fizyczną w postaci klapsów i wyzywania dziecka słowami obelżywymi - podała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Po ujawnieniu koszmaru, jakie przechodziło dziecko, Sąd Rejonowy w Gliwicach zdecydował o aresztowaniu Julii B. i Patrycji J. na trzy miesiące. Obie usłyszały zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad 4-letnim Ignacym Z.
Sąsiedzi mówią o awanturach w mieszkaniu i wielu interwencjach
Reporter "Super Expressu" rozmawiał z sąsiadami zatrzymanych kobiet. Wszyscy zgodnie podkreślają jedno: to było imprezowe mieszkanie. Okazuje się także, że kobiety wychowywały wspólnie jeszcze dwójkę innych dzieci, których matką jest Patrycja J. Ale one nie były obiektem przemocy. Z jakiegoś powodu jedynie 4-letni Ignaś był traktowany z bezdusznym okrucieństwem.
- Często słychać było odgłosy imprez i powtarzających się awantur między tymi kobietami. Wielokrotnie interweniowała u nich policja. Nie raz słyszałam, jak za ścianą tłuczone jest jakieś szkło - przekazała w rozmowie z "SE" jedna z sąsiadek. Mieszkający obok kobiet ludzie byli przekonani, że skoro mundurowi tak często interweniują u nich w mieszkaniu, to los dzieci jest pod kontrolą odpowiednich służb.
Jak dowiedział się także nasz reporter, 4-letni Ignaś ma poważne schorzenie - cierpi na szpotawość stóp, co powoduje u niego problemy z chodzeniem. Chłopczyk spędził kilka dni w szpitalu, z którego ma zostać wypisany we wtorek, 6 sierpnia. Następnie dziecko ma trafić do rodziny zastępczej.
GALERIA. Dramat 4-letniego Ignasia z Gliwic. Sąsiedzi mówią o matce i jej partnerce. Wymowna relacja. ZOBACZ ZDJĘCIA: