Mieszkańców ul. Krzywej obudził przeraźliwy huk. Później zobaczyli zakrwawionych sąsiadów
To miał być spokojny poniedziałek. Pani Sylwia z mężem Robertem pili kawę na swoim balkonie, a ich najmłodsza córka szykowała się na rozpoczęcie roku szkolnego. Nagle mieszkańcy kamienicy przy ulicy Krzywej w Sosnowcu, usłyszeli przeraźliwy huk.
- Myślałem, że to jakiś wstrząs z kopalni... To szło po budynku, jak domino po prostu. Dopiero później sąsiadka powiedziała, że balkon razem z sąsiadami się zawalił. Nie słyszałem, żeby nawet krzyknęli - opisuje pan Sławomir (53 l.), mieszkaniec kamienicy.
- Ten budynek jest w fatalnym stanie. Dach przecieka, trzeba wiadra przy burzy podkładać. Zgłaszaliśmy wielokrotnie, że trzeba remontu, ale nic to nie dało. Drzwi nowe zrobili na klatkę chodową. Oczywiście założyli je źle - żali się lokator.
Gdy zawalił się balkon, małżeństwo runęło najpierw na samochód, później na chodnik. Widok był przerażający. Błyskawicznie zostali przetransportowani do Centrum Urazowego w Sosnowcu.
Niestety, pani Sylwia zmarła na stole operacyjnym, a jej mąż z licznymi złamaniami musiał zostać zaintubowany z powodu niewydolności oddechowej. Walczy o życie na OIOMie.
- Tyle razy rodzice prosili, żeby zrobić remont, że jest niebezpiecznie. Musiało dojść do tragedii - mówiła z zapłakanymi oczyma córka małżeństwa.
Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Południe wszczęła śledztwo w sprawie zawalonego balkonu. Sześć rodzin nie może wrócić do swoich mieszkań. Dopiero ekspertyza wyjaśni, czy w ogóle będą mogli wrócić do swoich mieszkań.