Ruszyli po niego ratownicy GOPR. Wynieśli go 500 metrów w górę
18 godzin temu w niedzielę, 10 września, rozpoczął się transport amerykańskiego speleologa, który kilka dni temu poważnie zachorował podczas eksploatacji w jaskini Mocra w tureckich górach Taurus.
Kierownik akcji podzielił jaskinię na osiem odcinków, które zostały przygotowane do ewakuacji amerykańskiego naukowca Marca Dickey'a. Przed transportem naukowca przygotowane zostały liny i układy wyciągowe, które mają ułatwić transport na noszach. O momencie rozpoczęcia akcji decydował włoski kierownik akcji po wcześniejszej konsultacji ze znajdującymi się przy poszkodowanym medykami. W jaskini już wcześniej założono system łączności, dzięki czemu możliwy jest kontakt zarówno z biwakiem, gdzie znajduje się poszkodowany, jak i z kierownikami poszczególnych odcinków.
Na głębokość 1040 metrów zszedł zespół składający się z z polskich ratowników GOPR, którzy wspólnie z ratownikami z Bułgarii i Chorwacji w niedzielę, 10 września o godzinie 15:30 rozpoczęli transport speleologa na noszach na głębokość około 500 metrów.
- Stan Marka jest stabilny a kolejny biwak planowany jest na -300. Członkowie zespołów ratowniczych również są w dobrej kondycji fizycznej - przekazało Stowarzyszenie Grupa Ratownictwa Jaskiniowego na Facebooku, gdzie prowadzą relację z trwającej akcji ratunkowej.
Dodatkowo zespół bułgarski ma za zadanie transport dwóch jednostek krwi do przetoczenia. Stan Amerykanina jest stabilny, cały czas zajmują się nim medycy i to oni decydują o tempie ewakuacji naukowca.
Na powierzchni jest już część polskich ratowników GOPR - Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe jest już na powierzchni, w międzynarodowym zespole w jaskini jest nadal trzech ratowników z Polski. W poniedziałek, 11 września nosze wraz z naukowcem zostaną przetransportowane do miejsca na biwaku na -180 m lub nawet na powierzchni.
Obecnie na miejscu jest łącznie 197 osób w tym 130 ratowników jaskiniowych.
Polecany artykuł: