Dramatyczna walka o życie górników z kopalni Pniówek. "Przeraził mnie ogrom tej tragedii"
Piętnaście minut po północy, 20 kwietnia w kopalni Pniówek w Pawłowicach, doszło do wybuchu metanu. Poszkodowanych zostało 20 osób. Osiem osób zdołało się wydostać o własnych siłach, pozostali zostali wytransportowani na powierzchnię do punktu opatrunkowego, gdzie udzielano im pierwszej pomocy.
- Olbrzymia tragedia, jak wydarzyła się w nocy 20 kwietnia, dotknęła nas bardzo. Takiej olbrzymiej katastrofy górniczej Jastrzębska Spółka Węglowa w 30-letniej historii nie doświadczyła - mówi Aleksander Szymura, dyrektor pracy w Kopalni Pniówek.
Czytaj także: Kopalnia Pniówek. Szli po Dominika żywego. Wiedzieli, że mogą zginąć. "To była krytyczna decyzja"
Wybuch metanu niesie za sobą głównie poparzenia zewnętrzne oraz poparzenia dróg oddechowych.
- W punkcie opatrunkowym widziałem bardzo trudną sytuację, bolesną dla tych ludzi, którzy tam byli. Przeraził mnie ogrom tej tragedii. Przeraziła mnie ta sytuacja, gdy dojechałem na miejsce, nie wiedziałem jeszcze, jakie są skutki tego zdarzenia. Trudno opisać ból, którego doświadczyli ranni - mówi Szymura.
Jak zaznacza Szymura, wtórny wybuch zaskoczył wszystkich.
- Gdy na ekranach zobaczyliśmy, że całkowicie zanikł kontakt z ratownikami, doszliśmy do wniosku, że musiało wydarzyć się coś tragicznego. Dopiero po kilku minutach, otrzymaliśmy informacje, że doszło do wtórnego wybuchu - tłumaczy.
Czytaj także: Straszna śmierć 20-letniego górnika z kopalni Pniówek. "Poparzone ponad 90 procent ciała. Nie miał szans"
21 górników trafiło do szpitali. 10 najciężej rannych przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Stan pięciu z nich jest ciężki, ale stabilny. Zostali wprowadzeni w stan śpiączki farmakologicznej. Pozostali, przebywający na oddziale chirurgii, oddychają samodzielnie.
- Skóra to jeden z największych narządów naszego organizmu, pełniący wiele różnych funkcji. Jej uszkodzenie wpływa na funkcjonowanie innych narządów, zwłaszcza przy poważnych urazach termicznych, obejmujących dużą część powierzchni ciała i o znacznej głębokości. Choroba oparzeniowa dotyczy także serca, nerek, wątroby i płuc – powiedział w czwartek PAP wicedyrektor CLO Przemysław Strzelec.
Wszyscy zostali objęci kompleksową opieką specjalistyczną obejmującą m.in. podawanie płynów mających zniwelować skutki wstrząsu oparzeniowego, leczenie przeciwbólowe i zabiegi operacyjne. Leczenie chirurgiczne oparzeń polega m.in. na usuwaniu obumarłych tkanek, a także wykonywaniu nacięć odbarczających, koniecznych w przypadku okrężnych oparzeń kończyn i tułowia.
Czytaj koniecznie: Kopalnia Pniówek. Szli po Dominika żywego. Wiedzieli, że mogą zginąć. "To była krytyczna decyzja"
W leczeniu rannych górników w Siemianowicach stosowane są też m.in. specjalistyczne opatrunki z owodni, składające się z odpowiednio spreparowanej i przygotowanej błony płodowej, pozyskiwanej podczas porodów. Zapobiegają one zakażeniom i stanom zapalnym oraz zmniejszają blizny. Górnicy mają też sesje w komorze hiperbarycznej, gdzie są leczeni przy użyciu wysokiego ciśnienia i terapii tlenowej. Zakładane są także hodowle komórek skóry pacjentów na potrzeby dalszego leczenia.