Zginęli wszyscy podróżujący busem. To byli młodzi ludzie
Do tragedii doszło na Drodze Krajowej 88 na odcinku Gliwice - Kleszczów. Była noc 22 sierpnia 2020 r. Jerzy S., mieszkaniec Cieszyna, pędził samochodem. Gdy zaczął manewr wyprzedzania doszło do masakry. Jego volkswagen uderzył w jadącego po przeciwnym pasie ruchu renaulta, który był pełen ludzi. Trafic przewrócił się na bok. Po chwili w niego uderzył autobus. Renault został kompletnie zmiażdżony, a dziewięcioro ludzi w nim podróżujących zginęło. Kilkunastu pasażerów autokaru też wymagało pomocy medycznej.
W czwartek, 28 listopada po ponad dwóch latach skończył się proces Jerzego S. Mężczyzna jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie katastrofy zagrażającej zdrowiu i życiu wielu osób, której skutkiem była śmierć dziewięciu osób, a także spowodowanie obrażeń ciała u kolejnych siedmiu osób.
Swoje mowy końcowy wygłosiła prokuratura oraz obrona kierowcy.
- Do wypadku doszło ponieważ oskarżony podjął nieprawidłowy manewr wyprzedzania w miejscu, gdzie nie można było tego robić. Wersja obrony o wystrzale opony oraz najechaniu na nieznany przedmiot na szosie i związana z tym utratą panowania nad pojazdem została w trakcie procesu obalona - dowodziła prok. Maria Mizera.
Prokuratura wnioskowała o karę czterech lat pozbawienia wolności dla kierowcy, a także domaga się zakazu prowadzenia pojazdów dla Jerzego S. na 15 lat i nawiązek dla poszkodowanych w wypadku.
Tymczasem obrońca oskarżonego wnioskował o uniewinnienie swojego klienta. Wskazywał w swej mowie końcowej, że materiał dowodowy zgromadzonym procesie nie daje podstaw do skazania Jerzego S., a nie dające się usunąć wątpliwości powinny być rozpatrzone na korzyść jego klienta. Po raz kolejny podnosił też kwestię wybuchu opony.
- Dwaj świadkowie zdarzenia zeznawali, że widzieli pióropusz iskier wydobywających się spod koła samochodu należącego do oskarżonego. Zatem musiał mieć miejsce wystrzał opony i dlatego też doszło do zderzenia z samochodem renault trafic - przekonywał mec. Henryk Skudrzyk.
- Ponadto autokar, który uderzył następnie w busa jechał zbyt szybko. Biegli wskazali, że gdyby ten pojazd jechał z prawidłową prędkością, to zatrzymałby się trzy metry przed sunącym na boku busem - dodawał obrońca.
Sąd ma ogłosić wyrok w tej sprawie 12 grudnia.