Zabójstwo w Piekarach Śląskich miało miejsce 6 lutego. Tego dnia Damian P. ciężko pobił swoją matkę, 66-letnią Eugenię. Kobieta zmarła w wyniku ciosów zadawanych otwartą ręką oraz kopnięć. Miała obrażenia na całym ciele. Mężczyznę zatrzymano. Został aresztowany na 3 miesiące. Odpowie za zabójstwo. W alkoholowej libacji, zakończonej śmiercią Eugenii, uczestniczyli także Mariusz S. (54 l.) i Ewka K. (52 l.). Oboje odpowiedzą za nieudzielenie pomocy.
Czytaj również: Damian P. skatował matkę podczas libacji. Eugenia umierała w mękach! Koszmar w Piekarach Śląskich
Kamienica przy ul. Kalwaryjskiej, w której doszło do morderstwa, nie cieszy się zbyt dobrą sławą. To właśnie tam udało nam się spotkać córkę Eugenii. Właśnie wieszała klepsydrę ze swoją mamą zastępczą. Łucji ciężko rozmawia się o dramacie. Sprawa jest zbyt świeża. Ostatni raz widziała mamę rok temu. 66-letnia kobieta mieszkała w Piekarach od pół roku. Żyła z konkubentem, ale ten zmarł.
Czytaj koniecznie: Dramat w Dąbrowie Górniczej. Sąd chce odebrać jej 6 dzieci, bo nie mają warunków do życia
- Nie wiem, co dokładnie się wydarzyło. Nie rozmawialiśmy z policją. Jest to bardzo przykre. Z Damianem nie miałam żadnego kontaktu. Wiem, że gdzieś mieszkał tu w okolicy. Jak był wypity, to bywał ponoć agresywny - mówi Łucja. Kobieta urodziła się jako dziewiąta. Była jedną z dziesiątki dzieci, jakie wydała na świat Eugenia. Ale odbierano je, bowiem kobieta nie była w stanie zapewnić im samodzielnie bytu. - Dla mnie była bardzo dobra. Ale nie było warunków, by nas wychowywała. Nie mam do niej żalu. Mama jest mamą - mówi dwudziestokilkuletnia Łucja, która na co dzień pracuje w sklepie. Miała kontakt z częścią rodzeństwa. Nie wiadomo, czy pozostałe dzieci Eugenii przyjadą na pogrzeb. Pochowają ją we wtorek.