Borowce. Tak wyglądały ostatnie dni rodziny Jaworków [GALERIA]
Zabójstwo w Borowcach. Policjanci nadal szukają sprawcy makabrycznej zbrodni pod Częstochową. Jacek Jaworek (52 l.) jest podejrzany o potrójne zabójstwo. To właśnie z jego broni miał zginąć brat Janusz, jego żona Justyna oraz 17-letni syn małżeństwa - Jakub. Czy tej zbrodni można było uniknąć? Okazuje się, że zamordowane w sobotę małżeństwo obawiało się Jacka. Informowali o tym policję. Wiemy, jak wyglądały ich ostatnie dni. Szczegóły w poniższej galerii.
7 lipca 2021 roku
To bardzo ważna data w kontekście całej tragedii. Na kilka dni przed masakrą w Borowcach koło Częstochowy Janusz i jego żona Justyna (oboje 44 l.) udali się na policję. Zgłosili funkcjonariuszom, że brat 44-latka Jacek (52 l.) im grozi. Tę informację potwierdza prokuratura. - Było to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez pana Jacka Jaworka na ich szkodę, a miało polegać na kierowaniu wobec nich gróźb karalnych - informuje prok. Krzysztof Budzik. - Ten wątek i te materiały zostały włączone do prowadzonego śledztwa i tę kwestię będziemy również sprawdzać, czy doszło do ewentualnych nieprawidłowości (w związku ze złożonym zawiadomieniem – PAP), czy też nie - dodaje.
Czytaj więcej: Borowce: W środę zgłaszali policji, że Jacek im grozi. W weekend już nie żyli. Nowe fakty wyszły na jaw
Justyna zbierała dowody
Jak udało nam się ustalić, Justyna szukała dowodów na to, że Jacek jest uciążliwym lokatorem. Robiła zdjęcia jego samochodu, który zastawiał drogę. Dysponowała ponoć również fotografią broni, jaka znajdowała się w bagażniku pojazdu. Była to wiatrówka. Pistolet, z którego potem zastrzelono małżeństwo, leżał najprawdopodobniej przy łóżku Jacka. Kobieta chciała przekazać te dowody policji.
Więcej na ten temat: Borowce. Justyna zrobiła zdjęcia broni Jacka w bagażniku. Chciała je dać policji. Zginęła jako pierwsza
Tragedia w nocy z soboty na niedzielę
Justyna powiedziała swojej koleżance, by odebrała wywołane zdjęcie w jednym z zakładów fotograficznych w Koniecpolu. Miały się spotkać w sobotę. Niestety, w tym domu w Borowcach doszło do wstrząsającej tragedii. Do spotkania nie doszło.
Zabójstwo w Borowcach. Nie żyją trzy osoby
Jacek Jaworek (52 l.) miał wrócić z imprezy do domu w nocy z piątku na sobotę (9//10 lipca) o godz. 1.00. Dobijał się do drzwi. Wyciągnął pistolet i zastrzelił Janusza, Justynę i ich syna Jakuba. Ocalał jedynie Gianni. Chłopiec ukrył się w stercie poduszek w swoim pokoju. Morderca go szukał, ale nie znalazł. Po wszystkim Jacek opuścił dom. Gianni także wybiegł z budynku.
Jacek Jaworek - nieuchwytny morderca
Jacek Jaworek od kilku dni jest najbardziej poszukiwanym Polakiem. Prokuratura wydała za nim list gończy. W poszukiwaniach mężczyzny bierze udział 200 policjantów, drony, helikoptery, a nawet psy saksońskie. Pojawiają się informacje, że Jaworek widziany był w województwie świętokrzyskim i łódzkim. Póki co nie potwierdzono tych doniesień. Pojawiają się spekulacje, że mógł popełnić samobójstwo. Obława trwa.
Zabójstwo w Borowcach. Czy można było zrobić więcej?
Zasadne pozostaje pytanie, czy w tej sprawie można było zrobić więcej. Jak wiadomo konflikt między braćmi trwał od marca. Wówczas w Borowcach interweniowała policja. Awantury miały być na porządku dziennym. Sąsiedzi i znajomi rodziny wiedzieli, że Jacek Jaworek chodzi z bronią po ulicy odgrażał się, że zabije Justynę. Nikt nie zareagował.
Czytaj także: Zabójstwo w Borowcach. Była partnerka Jacka Jaworka przerywa milczenie! Wstrząsające wyznanie!