Choć nigdy nie była chora na koronawirusa, na drzwiach jej mieszkania ktoś wyjątkowo podły nabazgrolił słowo: zaraza! To był pierwszy widok, jaki mieszkanka Czeladzi (woj. śląskie) zobaczyła po powrocie do domu ze szpitalnej kwarantanny. Kobieta jest przerażona. Boi się, że to tylko początek.
To oburzające i smutne jednocześnie. Czeladzianka leżała w szpitalu na oddziale wewnętrznym, gdy okazało się, że miała kontakt z pielęgniarką, u której stwierdzono zakażenie koronawirusem. - Sanepid podjął decyzję o założeniu kwarantanny szpitalnej dla pacjentów, całego personelu lekarskiego i pielęgniarskiego. Razem w oddziale było ok. 50 osób - mówi dr Dariusz Jorg, pełnomocnik szpitala w Czeladzi ds. restrukturyzacji.
- - Niestety sąsiedzi jednej z poddanych kwarantannie pacjentek dowiedzieli się, że przebywa ona u nas. Ktoś wypisał na jej drzwiach kredą słowo „zaraza” - ubolewa doktor.
Obrzydliwy napis pojawił się na drzwiach zanim pacjentka wróciła do mieszkania. A po badaniach okazało się, że nie zakaziła się niebezpiecznym wirusem. - Obecność koronawirusa u pacjentki została wykluczona w testach dwukrotnie. Jest zdrowa – zapewnia Dariusz Jorg.
- Ta pani była przerażona. Bała się, że sąsiedzi będą ją i jej mieszkanie omijać łukiem. Uspokajaliśmy ją, żeby się nie denerwowała i nie bała. Powtarzam jeszcze raz wszystkim, że podjęta kwarantanna nie oznacza automatycznie zakażenia koronawirusem – podkreśla medyk.
Polecany artykuł: