Mieszkańcy, którzy chcą zarejestrować swój pojazd, stoją w gigantycznych kolejkach. Jak napisała nam jedna z czytelniczek taka sytuacja powtarza się codziennie. - O 7.38 pobrałam nr R450 i 46 osób oczekuje w kolejce do rejestracji pojazdu. Godzinę po otwarciu jest R407. To jakiś dramat - informuje nas czytelniczka. I dodaje, że takie kolejki w urzędzie to szara codzienność. - Byliśmy przedwczoraj o 11. I nie było szans na zarejestrowane auta. Podobno tak jest tutaj zawsze. Jeśli dziś się nie uda, to jutro chyba o 6 przyjedziemy. Powinni znaleźć rozwiązanie takie jak np. w Warszawie Tam w każdej dzielnicy podobno jest urząd - dodaje. Poniżej można zobaczyć zdjęcia ogromnej rzeszy zniecierpliwionych osób stojących w ogromnych kolejkach.
Zapytaliśmy przedstawicieli Urzędu Miasta, z czego wynikają tak duże kolejki. - W efekcie zmian prawnych, w ostatnich tygodniach obserwujemy dużo większą ilość mieszkańców chcących załatwić swoje sprawy w wydziale uprawnień komunikacji, podobnie jest w innych urzędach w całej Polsce. Od stycznie weszły w życie przepisy, które nakładają kary za niezgłoszenie kupna, sprzedaży, sprowadzenia pojazdu. Na zdjęciach widzimy kolejkę osób pobierających numerek do systemu kolejkowego, który działa w wydziale, a tym samym niweluje kolejkę do okienka – dzięki temu systemowi przy okienku znajduje się tylko osoba załatwiająca sprawę, dlatego trudno bezpośrednio odnieść się do sytuacji ze zdjęcia - twierdzi Ewa Lipka z Urzędu Miasta w Katowicach.
I dodaje, że codziennie obsługiwanych jest kilkaset osób, a urząd wychodzi naprzeciw potrzebom. Jak? Na przykład w czwartki okienka są czynne tak samo, jak w poniedziałki - do godz. 17.00. - Ponadto informuję, że trwa nabór dodatkowych pracowników do wydziału komunikacji uprawnień - dodaje Lipka. Tak więc mieszkańcy Katowic muszą być bardzo cierpliwi. Nasza czytelniczka poinformowała, że z urzędu wyszła po godzinie 12.30, a więc po pięciu godzinach spędzonych w oczekiwaniu w kolejce. Jak sobie radzić, jeśli mamy do załatwienia również inne sprawy? Ludzka solidarność nie zna granic. Ci, którzy spędzają czas w kolejkach rezerwują miejsce dla osób, które znajdują się za nimi. Tak było i w tym przypadku.