Do tragicznego wypadku w Gilowicach (pow. żywiecki, woj. śląskie) doszło w czwartek, 22 października, po godz. 15:00. Na ruchliwej ulicy Zakopiańskiej w ciężarną Małgorzatę R. oraz jej 3-letnią córeczkę z impetem wjechał kierujący hyundaiem. Strażacy musieli wyciągać kobietę spod samochodu, pod którym ugrzęzła, a świadkiem tego wszystkiego był jej mąż Andrzej R. Kobiety nie udało się uratować, zginęła na miejscu. Z kolei dziecko trafiło do szpitala, a jego stan zdrowia określany jest jako krytyczny. Sąsiedzi w rozmowie z "Super Expressem" zdradzają, że rodzina ma jeszcze jedno, roczne dziecko. - Do tej tragedii nie powinno dojść, ale niestety doszło. Bywają tu wypadki, zwłaszcza zimą. Ludzie jeżdżą szybko, nie stosują się do przepisów, bo to prosty odcinek - mówi nam sołtys Andrzej Drobisz.
Gosia miała wyjść z domu tylko na chwilę. Szła na kawę do koleżanki wraz z córeczką. Niestety, gdy przechodziła przez jezdnię, została śmiertelnie potrącona. Sprawcą okazał się 68-letni mężczyzna, który z nieustalonej do tej pory przyczyny stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do przydrożnego rowu, następnie otarł się o drzewo, po czym potrącił stojące przy drodze piesze. - W wyniku zdarzenia dziewczynka w stanie bardzo ciężkim śmigłowcem LPR-u została przetransportowana do szpitala, natomiast kobieta pomimo reanimacji i wysiłków ratowników medycznych zmarła - relacjonowali policjanci z żywieckiej komendy.
Jak ustalili funkcjonariusze, 68-latek był trzeźwy i posiadał uprawnienia do kierowania. Sprawę bada teraz prokuratura w Żywcu, ale informacji udziela również ta z Bielska-Białej. - Przeprowadziliśmy oględziny z udziałem biegłego z zakresu ruchu drogowego. Przesłuchujemy także świadków - mówi dla "SE" Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej. - Sekcja zwłok kobiety, która zginęła, zaplanowana jest na poniedziałek, 26 października - dodaje.
Dziś po popołudniu na miejscu zdarzenia odbędą się jeszcze działania z udziałem podejrzanego.