- Potwierdzam, że w październiku mieliśmy interwencję związaną z agresywnym 10-latkiem, który miał poturbować jedną z nauczycielek. Był także agresywny wobec policjantów. Ze względu na jego dobro dziecka, nie udzielamy więcej informacji w tej sprawie - mówi nam nadkom. Marek Słomski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. Jak dodaje, chłopiec ma zaburzenia zachowania. Sprawa nie trafi do Sądu Rodzinnego, bowiem odpowiadają przed nim nieletni powyżej 13. roku życia. Jak podaje lokalny portal gliwice24.pl, rodzice uczniów z gliwickiej podstawówki są zdruzgotani całą sytuacją. Mówią, że już od dawna 10-latek sieje postrach wśród rówieśników. Największym problemem jest to, że ani szkoła, ani miasto, ani kuratorium nie mogą praktycznie zrobić nic bez zgody jego rodziców. Nie chcą oni ani przenieść swojego dziecka do innej placówki, ani wprowadzić mu indywidualny tok nauczania.
Czytaj również: Katowice. Dzieci pokazały matce, co im robi przedszkolanka. Szok!
Kuratorium informuje, że uczeń z zaburzeniami zachowania powinien zostać objęty opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej. Może ona wydać, na wniosek rodziców, decyzję o specjalnym toku nauczania. Ale rodzice nie widzą takiej potrzeby. - W uzasadnionych przypadkach kurator może przenieść ucznia podstawówki do innej szkoły. Są to jednak przypadki bardzo rzadkie, stosowane wyjątkowo, po wyczerpaniu innych możliwości prawnych - mówi Anna Kij, rzeczniczka Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Zobacz także: Sosnowiec. Odwołana dyrektorka szkoły dalej chce uczyć. Dzieci boją się chodzić na lekcje
Rodzice pozostałych dzieci, które obawiają się agresywnego 10-latka, szukają pomocy, gdzie się da. Na razie jednak nic w tej sprawie się nie wydarzyło. - Pozostaje nam chyba to, co rodzicom w pewnej szkole warszawskiej. Strajk. Niedawno głośno było o tym w mediach. Może jeśli przestaniemy wysyłać nasze dzieci do szkoły, w obawie o ich bezpieczeństwo, coś w sprawie się ruszy - mówi jedna z matek w rozmowie z gliwice24.pl.