Skandal w pociągu PKP Intercity. Kobieta z psem wyproszona z pociągu
Do zdarzenia doszło w piątek, 20 października. Pani Krystyna podróżowała ze swoim psem pociągiem PKP Intercity "Wawel" na trasie Lubin-Katowice. Zwierzak przeszedł niedawno operację oczu, stąd kaganiec, który miał założony, był poluzowany i czasami zsuwał się z pyska czworonoga. To nie spodobało się kierownikowi pociągu, który nakazał kobiecie opuszczenie pojazdu na stacji w Gliwicach. Mimo protestów współpodróżnych, którym nie przeszkadzał ani pies, ani jego luźno założony kaganiec, kierownik pociągu nie dawał za wygraną. Nieugięty pracownik PKP Intercity wezwał do pomocy Straż Ochrony Kolei, by ta pomogła mu usunąć kobietę wraz z czworonogiem z pociągu. Pracownicy SOK nie uznali jednak zgłoszenia za zasadnego i nie przystali na prośbę kierownika. Wtedy, po 45 minutach postoju, sama pani Krystyna ustąpiła i wyszła ze swoim psem z pociągu.
Jest komentarz rzecznika PKP Intercity ws. incydentu
Sprawę incydentu skomentował dla "Gazety Wyborczej" rzecznik PKP Intercity, Cezary Nowak. Przedstawiciel spółki twierdzi, że inni pasażerowie zgłaszali kierownikowi problem z psem i kobietą, którzy podróżowali w wagonie gastronomicznym WARS. Pracownicy tego wagonu również mieli upominać kobietę, że przejazd ze zwierzętami w tym wagonie jest zabroniony.
- Przewóz zwierząt opisuje Regulamin przewozu pociągami PKP Intercity, w którym punkt 238 stanowi, że w trakcie podróży bezpłatnie można przewieźć w transporterach psy małe, natomiast odpłatnie – jednego większego psa, który musi być na smyczy i w kagańcu. Ponadto właściciel zwierzęcia musi mieć przy sobie świadectwo jego szczepienia. Natomiast punkt 35 Regulaminu dla stref gastronomicznych wprowadził zakaz przebywania tam ze zwierzętami, ustanawiając wyjątek dla psów asystujących i przewodników - wyjaśnia Cezary Nowak. Przewóz dużego psa bez kagańca, nawet łagodnego, zgodnie z zapewnieniem właściciela, nie zwalnia z zachowania zasad służących bezpieczeństwu innych podróżnych. W tym więc przypadku kierownik pociągu miał pełne uprawnienia do podjęcia interwencji, wliczając w to skorzystanie ze wsparcia odpowiednich służb - przekazał "Gazecie Wyborczej" rzecznik PKP Intercity.