Wstrząsającą historię pani Wandy, mieszkanki Gliwic, opisały "Nowiny Gliwickie". Od 27 lipca, zdaniem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, kobieta jest martwa. Tymczasem żyje i ma się bardzo dobrze, a o tym, że formalnie znajduje się już "na tamtej stronie" dowiedziała się przez przypadek, gdy przyszła do banku opłacić rachunki. - „Nie wiem, jak to pani powiedzieć...”, zaczęła delikatnie jedna z pracownic. „Proszę szczerze, wszystko zniosę”, odpowiedziała 65-latka. No i dowiedziała się: system wyświetla jej konto na szaro, jest polecenie z zakładu ubezpieczeń, by zablokować wysłaną na początku sierpnia emeryturę i zwrócić ZUS-owi. Powód: kobieta zmarła 27 lipca - opisują "Nowiny Gliwickie". Pani Wanda była w szoku. Zapłakana i roztrzęsiona postanowiła natychmiast wyjaśnić sprawę w ZUS-ie.
Po nieco ostrzej wymianie zdań w siedzibie ZUS, ostatecznie gliwiczanka "wróciła do świata żywych". - Ae straciłam nerwy, kilka godzin i musiałam na nowo wyrabiać kartę płatniczą oraz zlecać przelewy w banku. Moim zdaniem, to urzędnicy powinni zająć się tym problemem, bez mojego udziału. Przecież nie ja zawiniłam - mówi w rozmowie z "Nowinami Gliwickimi". Kobieta 18 sierpnia chciała wyjeżdżać do Niemiec. Gdyby nie to, że poszła do banku, nie dowiedziałaby się o "własnej śmierci", a na granicy spotkałyby ją problemy. Miała więc szczęście w nieszczęściu.
Do dziś kobieta nie otrzymała od ZUS wyjaśnienia, dlaczego i jak doszło do tej sytuacji. Urzędniczka krótko skwitowała, że po prostu była to "pomyłka".
– Do błędu doszło z winy naszego pracownika, który, na podstawie złożonego aktu zgonu, dokonał błędnej identyfikacji zmarłej w systemach informatycznych. Imię i nazwisko osoby wskazanej w akcie były tożsame z danymi tej, której niesłusznie wstrzymano wypłatę świadczenia – mówi Beata Kopczyńska, rzeczniczka prasowa ZUS w województwie śląskim, cytowana przez "Nowiny Gliwickie".