Całe zdarzenie miało miejsce 19 listopada w Gliwicach na ul. Berbeckiego. To miała być rutynowa kontrola. Funkcjonariusze gliwickiej straży miejskiej zobaczyli, że pewna kobieta zatrzymała się swoim pojazdem w miejscu, gdzie nie wolno tego robić. Gdy podeszli do jej auta, zobaczyli coś zaskakującego.
- Podchodząc do jednego z pojazdów zastaliśmy kierującą, która była pochłonięta swoim smartfonem. W aucie znajdowało się w sumie 10 urządzeń z których kobieta korzystała. Po wylegitymowaniu 60-latki usłyszeliśmy iż nie zastosowała się do zakazu zatrzymywania ponieważ „łapie Pokemony”, a na jej nieszczęście zgromadziły się one w tym miejscu - opisuje zabawną sytuację Agnieszka Damulewicz z gliwickiej Straży Miejskiej.
Kobieta wytłumaczyła funkcjonariuszom zasady działania popularnej aplikacji. Wyjaśniła, że jej smartfon wibruje za każdym razem, gdy nadarza się okazja, by złapać pokemona. I nie można jej przepuścić, bo dostaje cenne punkty. Jak mówi naczelnik Bożena Frej ze Straży Miejskiej w Gliwicach kobieta otrzymała kare zgodną z taryfikatorem w takim przypadku.
- Jak widać powody, dla których kierowcy zatrzymują się w miejscach do tego nieprzeznaczonych są różne. Ta sytuacja jest swoistą perełką - zaznaczyła naczelnik Bożena Frej. - Wielu kierowców popełniając podobne wykroczenia drogowe próbuje szukać różnych tłumaczeń - dodała.