Post, który na Facebooku udostępniła mieszkanka Gliwic, został udostępniony już kilka tysięcy razy. Pani Bożena przedstawiła w nim historię rodem z horroru! Z jej relacji wynika, że 29 lutego kupiła w salonie meblowym Agata w Gliwicach łóżko sypialniane wraz z materacem. - W związku z tym, że model, który mi odpowiadał był ostatnia sztuką rozłożoną na ekspozycji salonu, mebel niemal w całości firma transportowa współpracująca z salonem dostarczyła nam na miejsce. W związku z tym, że przeprowadzaliśmy remont mieszkania korzystać z mebla zaczęliśmy na przełomie lipca / sierpnia - tłumaczy. - Na początku szczęśliwi z nabytku korzystaliśmy z sypialni. Z czasem drobne swędząca zmiany na naszych ciałach, ze względu na mnogość plag takich jak komary w tym roku, sprowadziliśmy do ukąszeń komarów. Do momentu, kiedy po 5-dniowej nieobecności wróciliśmy do mieszkania i tej nocy nie mogliśmy spać, średnio co kwadrans budzeni, swędzące zmiany dawały poczucie niepokoju. Rano niewyspani odkryliśmy, że całe nasze ciała są pogryzione, a nasza pościel jest cała w plamach krwi - czytamy we wpisie.
Dalej pani Bożena opisuje, że w narożnikach ramy łóżka odkryła z partnerem jaja pluskiew: całe gniazda i pojedyncze osobniki. - Wówczas odsunęliśmy zagłowie, które jest pluszowe i odkryliśmy scenę niemal jak z horroru. Cały panel ruszał się, a robaki zaczęły zaniepokojone się intensywnie poruszać. Tego obrazy nigdy nie zapomnę - pisze kobieta.
Para wezwała profesjonalną firmę, która im pomogła. - Nasze mieszkanie zamieniło się w pomalowany w czarne worki magazyn. Pościel i wszystko co było w sypialni wyrzuciliśmy. Poinformowani przez technika firmy o problemie i fakcie, że to częsty przypadek, niestety złożyliśmy reklamacje. Podczas rozmowy z samym vice-dyrektorem przyznał, że problem pluskiew odnotowała sieć w magazynach w Łodzi (salony Agata dementują jednak te informacje - przypis red.), natomiast u nich tutaj absolutnie jestem pierwszą osobą - tłumaczy pani Bożena.
Salon Agata przyjął reklamację i kazał czekać do 14 dni. Ostatecznie reklamacji odmówiono.
- Sprawę oddaję w ręce prawnika i zamierzam wytoczyć proces sprzedawcy. Narażono nasze zdrowie i może życie. Pragnę dowieść, że problem z którym przyszło nam się zmierzyć nie jest moim wyłącznie problemem i docelowo brak wyjaśnienia tej bulwersującej sprawy naraża codziennie setki osób na problem i zagrożenie - pisze pani Bożena.
Salon meblowy Agata odniósł się do sprawy. Dementuje doniesienia pani Bożeny. "W momencie wydania towaru, łóżko było wolne od wad, w tym szczególnie od obecności insektów" - czytamy w komunikacie. Dalej podkreślono, że do zagnieżdżenia się insektów w meblu nie doszło w salonie Agata, więc nie ponosi on odpowiedzialności za zainfekowanie mebla, co salony Agata mogą udowodnić w sądzie.
Rzeczniczka sieci, cytowana przez "Dziennik Zachodni", podkreśliła również, że klientka kupiła łóżko w Salonie Agata w Gliwicach 29 lutego, a przed finalizacją transakcji "dokonała oględzin mebla i nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń, co zostało odnotowane na paragonie potwierdzającym zakup towaru".- Zgłoszenie reklamacyjne dotyczące insektów wpłynęło do Agata SA 15 września br. Niestety nie wiemy, w jaki sposób łóżko było użytkowane i przechowywane przez niemal pół roku od zakupu. W tym czasie mogło dojść do zainfekowania mebla - zaznacza Katarzyna Jędrek-Giza z biura prasowego Agata SA, cytowana przez "DZ".
W sieci sklepów i magazynach Agata, jak zapewnia salon, znajdują się urządzenia monitorujące obecność insektów, w tym pluskiew. Kwestie bezpieczeństwa i higieny traktowane są priorytetowo. - Zarówno wewnętrzne kontrole stanu magazynu, jak i ekspozycji w sklepach, dokonane ponownie niezwłocznie po otrzymaniu powyższej reklamacji, jak i odczyt z urządzeń monitorujących dokonany dziś, jednoznacznie wykluczyły obecność insektów w salonie i magazynie w Gliwicach - mówi Katarzyna Jędrek-Giza. "DZ" dodaje, że rzeczniczka dementuje także doniesienia o pojawieniu się pluskiew w magazynach sieci w Łodzi.