Płacze po niej cały Godów. Amelia, rezolutna dziewczynka, chciała zostać fryzjerką i kochała konie. Wszystko to zniweczył pijany Dariusz W. Wjechał w nastolatkę z dużą prędkością. Dziewczyna odbiła się od maski i przeleciała w powietrzu jakieś 25 m. Wszystko to działo się na oczach jej rodziny. – Usłyszałem głośny huk. Wtedy siostra krzyknęła: Mama! Amelię mi zabili! – wzdryga się pan Dawid, wujek i ojciec chrzestny Amelki.
Kierowca się nie zatrzymał. Odjechał samochodem, a potem uciekał pieszo. Gdy jego tropem ruszała policja, Amelia leżała na ziemi, połamana, krwawiąca, zupełnie bez świadomości. Wkrótce po dziewczynkę przyleciał helikopter. Trafiła do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jednak nawet najlepsi specjaliści nie byli w stanie uratować jej młodziutkiego życia. – Lekarze powiedzieli, że Amelii nie można uratować. Chcieliśmy przekazać jej organy na transplantację, żeby choć jej cząstka była na tym świecie, pomogła komuś. Ale ona była tak poturbowana, że żaden z organów po prostu się do tego nie nadawał – opowiada chrzestny ofiary.
Dariusz W. został złapany przez funkcjonariuszy po około godzinnych poszukiwaniach. Miał we krwi ponad 2 promile alkoholu. Trafił do aresztu. Grozi mu 12 lat więzienia. To zawodnik kubu Naprzód Czyżowice grającego w klasie A. To siódma liga. Jednak jego postawa była daleka od sportowej. Po zwycięskim meczu ci amatorzy postanowili świętować. Polał się alkohol. Dariusz W. nie wylewał za kołnierz. Potem wsiadł do samochodu i odjechał. Powinien być mądrzejszy. W końcu jakiś miesiąc temu został ojcem.