Od 21 września trwa protest górników w kopalniach należących do Polskiej Grupy Górniczej. Objął on swoim zasięgiem kilka zakładów wydobywczych na Śląsku. Związkowcy i górnicy przeciwstawiają się planom szybkiej likwidacji kopalń. Wedle Polityki Energetycznej Polski, czyli strategii przedstawionej stronie społecznej, do 2040 roku udział węgla w miksie energetycznym ma się diametralnie zmniejszyć.
Dla górników oznacza to utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy. Zdaniem związkowców efekty tych zmian odbiją się również na wielu innych branżach. Z kolei dla takich miast jak Ruda Śląska skutki będą dramatyczne. W końcu wedle pierwotnych planów zakładano likwidację wszystkich trzech zakładów górniczych w mieście.
Na drugiej szali są argumenty ekologiczne. Chodzi m.in. o politykę Unii Europejskiej, która wymusza na państwach ograniczenia w emisji CO2. Trzeba również pamiętać o kryzysie wywołanym koronawirusem, który odbił się na sektorze wydobywczym. Zapotrzebowanie na węgiel rażąco spadło. Podobnie ma być w kolejnych latach. Zdaniem związkowców do złej sytuacji w górnictwie przyczynia się również eksport tańszego surowca z innych państw. Straty Polskiej Grupy Górniczej liczy się w setkach milionów złotych.
Sytuacja jest naprawdę dramatyczna i trudno powiedzieć, jak się będzie dalej rozwijała. Przedstawiciele strony społecznej chcą więcej czasu na przystosowanie się do nadchodzących zmian, ale z drugiej strony potrzebne są już teraz radykalne działania. Dziś pytamy Was, jakie działania powinien podjąć rząd jeśli chodzi o branżę górniczą.