Przed II wojną światową w górnictwie węgla kamiennego pracowało ok. 50 tys. ludzi. Mniej więcej tyle, co teraz. Wydobywano ok. 38 mln t węgla i do tego poziomu polskie górnictwo może zjechać w tej dekadzie. A jak z zarobkami? Podobnie jak teraz. Górnicy nie byli robotniczą elitą. Więcej zarabiał hutnik. Robotnik średnio zarabiał miesięcznie średnio 140 zł, a górnik – 240 zł (tyle miał w wojsku zawodowy podporucznik). W tym pensja premiera wynosiła 3 tys., a prezydenta RP – 5 tys. zł. Co za te prawie ćwierć tysiąca złotych mógł kupić statystyczny górnik? Wg cen z 1938 r wystarczyło to na 5 t węgla (wtedy po 48 zł, dziś od 800 zł za tonę). Wg GUS utrzymanie przeciętnej rodziny robotniczej na Górnym Śląsku kosztowało 250 zł. „Rocznik statystyczny GUS 1939 r.” podaje, że kilogram mięsa kosztował min. 1,5 zł, ziemniaków – 10 gr, litr mleka – 27 gr, a cukru – 1 zł. Górnik, żeby sobie kupić Fiata 508, to musiałby całą pensję odkładać przez 22,5 miesiąca (o połowę tańszy był motocykl Sokół 600). A co mógł kupić przedwojenny górnik, gdyby udało mu się odłożyć na „fiacika”, czyli 5,4 tys. zł?
Za darmo to od 1920 r. USTAWOWO dostawał deputat barbórkowy: ćwierć litra wódki, 20 dkg kiełbasy i dwie bułki. A za 5,4 tys. zł (kilogram złota kosztował w 1939 prawie 6 tys. zł, a za dolara płaciło się nieco ponad 5,3 zł) można było wejść w posiadanie:
• 19 747 bochenków chleba;
• 33 krów dojnych;
• 355 par skórzanych kamaszy męskich;
• 269 ton węgla po cenie hurtowej w kopalni,
• 212 ton po cenie detalicznej w Katowicach,
• 123 ton po cenie detalicznej w Warszawie;
• 59 240 gazet codziennych.
Po co komu tyle gazet? Oszczędny górnik mógł dorzucić się do Funduszu Obrony Narodowej. Wówczas miał swój udział w dozbrajaniu Wojska Polskiego. Ok. 2 tys. zł kosztował ckm wz. 30 (z lufą chłodzoną wodą). Myśliwiec PZL P11c kosztował 171 tys. zł, a bombowiec PZL P37 Łoś aż 580 tys. (tyle co 3 czołgi Renault R-35)... Dziś, na szczęście, w ten sposób nie trzeba dokładać się do modernizacji armii.
Polecany artykuł: