Górnicy wysyłają sygnał ostrzegawczy rządowi. Zblokowali dostawę węgla do elektrowni
Poniedziałkowe rozmowy związkowców z przedstawicielami zarządu PGG w Katowicach zakończyły się fiaskiem. Górnicy postanowili, że pójdą krok dalej i nie mają zamiaru się wycofać. Powołali sztab protestacyjno-strajkowy i ogłosili pogotowie strajkowe. Na tym nie koniec. Zablokowali także dostawy węgla z kopalń do elektrowni. To ma być sygnał ostrzegawczy dla rządu.
Górnicy zablokowali tory którymi wyjeżdżają pociągi z węglem z kopalni Piast-Ziemowit w Bieruniu. Do akcji włączają się kolejne kopalnie spółki. Górnicy zapowiedzieli, że blokady potrwają dobę. Jeśli sytuacja się nie zmieni, rozpoczną całkowitą blokadę 4 stycznia.
-"To sygnał ostrzegawczy dla rządu, że na spotkaniu 28 grudnia (...) oczekujemy konkretów - nie tylko w sprawach finansowych, ale także tego, jak ta firma ma przetrwać i funkcjonować w przyszłym roku. Jeżeli takich konkretów nie usłyszymy, od 4 stycznia rozpoczniemy całkowitą blokadę wysyłki węgla" - powiedział Bogusław Hutek, szef górniczej "Solidarności".
Rozpoczęta we wtorek, 21 grudnia blokada dotyczy tylko wysyłki węgla koleją do elektrowni. Blokada ma potrwać dobę, by - jak zaznaczył Hutek - nie narażać odbiorców na brak energii elektrycznej.
Górnicy domagają się rekompensaty za przepracowane weekendy
W poniedziałek, 20 grudnia grupa związkowców Sierpnia 80. weszła do budynku Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach i postanowiła tam zostać. Pozostałe grupy zapowiedziały akcje protestacyjne.
Związkowcy domagają się rekompensaty za przepracowane weekendy lub wypłaty jednorazowego świadczenia dla załogi. Nieoficjalnie mówi się o około 60-70 mln złotych, jakie Polska Grupa Górnicza miałaby przeznaczyć na dodatkową wypłatę dla pracowników. Jak zapowiedział prezes PGG Tomasz Rogala - spółka nie może sobie pozwolić na podejmowanie kosztownych decyzji, bo zaburzy to model proponowanego wsparcia.