Bytomska Smerfetka nie żyje. Grażyna Wołowiec zmarła w wieku 55 lat. O śmierci ulubienicy mieszkańców Bytomia poinformował na swoim profilu na Facebooku prezydent miasta, Mariusz Wołosz. - Odeszła najradośniejsza mieszkanka Bytomia – pani Grażyna Wołowiec, przez bytomian nazywana Smerfetką. Pogodna, zawsze zarażała wszystkich optymizmem. Będzie nam jej bardzo brakowało - czytamy we wpisie włodarza miasta.
Bytomska Smerfetka ikoną miasta
Pani Grażyna wychowała się w domu dziecka. Miała lekką niepełnosprawność. Zrobiło się o niej głośno kilka lat temu, kiedy zainteresowały się nią media. Kobieta mimo wielu przykrych doświadczeń, jakie spotkały ją w życiu, zawsze z uśmiechem i radością spacerowała po ulicach Bytomia. Zagadywała mieszkańców, śpiewała piosenki, chodziła z maskotką przy sobie. Z czasem stała się bytomską ikoną. Ludzie zaczęli patrzeć na nią w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Organizowali dla niej pomoc i wsparcie. Niska renta nie wystarczała jej na życie, dlatego otrzymywała wsparcie w postaci obiadów i opieki zdrowotnej. Zorganizowano dla niej nawet mieszkanie. W sieci powstał profil o nazwie "Pomoc dla bytomskiej Smerfetki".
Mieszkańcy Bytomia poruszeni śmiercią Smerfetki
Jak podaje serwis bytomski.pl, w ostatnich latach pani Grażyna chorowała. Zmarła w nocy z 29 na 30 stycznia. Bytomianie są poruszeni jej śmiercią.
- Nie miała rodziny tylko wsparcie od Dobrych Ludzi. Przebaczała nawet tym co jej dokuczali, wiele razy szła zapłakana - pisze pani Maria.
- Zawsze uśmiechnięta i taka serdeczna po prostu. Teraz już jest bezpieczna i odpoczywa - dodaje kolejna z komentujących.
- Tak pozytywnych komentarzy w Bytomiu chyba jeszcze nigdy nie widzieli ... Także pośmiertnie powinno się kobiecie nadać jakiś order przez prezydenta i jeśli nie miała rodziny powinno miasto zorganizować godny pochówek - uważa pan Mariusz.