Pyłowy grzyb nad Radlinem. Marszałek nie prowadził kontroli na hałdzie
We wtorek 26 września w Miejskim Ośrodku Kultury w Radlinie odbyła się sesja rady miejskiej. Wzięli w niej udział przedstawiciele kopalni, urzędu marszałkowskiego oraz firmy Barosz-Gwimet, która prowadzi prace rekultywacyjne na hałdzie. Dyskusji przysłuchiwała się spora grupa mieszkańców.
Przedstawiciele urzędu marszałkowskiego przyznali, że zgoda na wydobycie odpadu z hałdy została wydana bezterminowo - do czasu zakończenia prac. Ponadto służby marszałka nie prowadziły na wspomnianym terenie doraźnych kontroli. Pierwsza od czasu wydania zgody ma się rozpocząć dzisiaj (27.09).
Chmura pyłu nad Radlinem. Kto zapłaci za szkody?
Mieszkańcy obecni na sali chcieli się dowiedzieć, kto zapłaci za wyrządzone szkody. Tomasz Tkocz, dyrektor kopalni ROW, do której należy Ruch Marcel, wyjaśnił na wstępie, że Polska Grupa Górnicza jest zleceniodawcą rozebrania i zrekultywowania terenu hałdy.
Ten teren został przekazany firmie specjalistycznej w 1997 roku na podstawie umowy. W 2001 roku rozpoczął się demontaż zapożarowanej części hałdy oraz rekultywacja tego terenu do użytku przyszłych pokoleń. Zleciliśmy tą robotę firmie specjalistycznej, która zna się na tych tematach - powiedział Tkocz i zasugerował, że PGG nie powinna odpowiadać za sytuację.
Mieszkańcy byli wyraźnie niezadowoleni, słysząc taką odpowiedź. Argumentowali, że to właśnie właściciel terenu powinien odpowiedzieć za skutki zdarzenia. Tymczasem Stanisław Barosz, prezes firmy Barosz-Gwimet zapowiedział, że wkrótce przedstawi opinię prawną na temat tego, kto jest odpowiedzialny za wyrządzoną szkodę.
Dlaczego hałda w Radlinie się osunęła? Niewykluczone, że dojdzie do tego w przyszłości
Przedstawiciele firmy Barosz-Gwimet przedstawili wstępne ustalenia dotyczące przyczyny osuwiska. Stwierdzili, że doszło do tego w sposób naturalny. Podkreślili, że tego dnia na hałdzie nie były prowadzone żadne prace. Co więcej, firma w ogóle nie prowadziła robót w tym fragmencie hałdy, gdzie doszło do osunięcia.
Warunki atmosferyczne jak najbardziej miały wpływ, ulewne deszcze, jak również pożary endogeniczne znajdujące się wewnątrz hałdy. Tam powstają kawerny, wypalone miejsca, blokuje się woda, pod wpływem temperatury tworzy się para i robią się poważne rozszczelnienia, co prowadzi do takich skutków, jakie teraz państwo zobaczyli - mówił Stanisław Barosz, prezes firmy Barosz-Gwimet.
Ku niezadowoleniu słuchaczy przyznał, że nie ma żadnej pewności, czy takie zdarzenia nie powtórzą się w przyszłości.
Co spadło na mieszkańców? GIOŚ pobrał próbki pyłu do badań
Przedstawiciele spółki Barosz-Gwimet zapowiedzieli, że wyjaśnieniem sprawy zajmie się specjalna komisja, złożona m.in. z akademickich ekspertów. Zaznaczyli też, że prace na hałdzie powinny być kontynuowane ze względu na ekologiczny aspekt. Podkreślili, że problem hałdy musi zostać rozwiązany raz i na dobre.
Co do próbek pyłu pobranych przez inspektorów WIOŚ, ich wyniki nie są jeszcze znane. Firma Barosz-Gwimet zapowiedziała, że na własną rękę zbada zanieczyszczenie i przedstawi wyniki mieszkańcom.
Polecany artykuł: