Dom Dziecka przy ul. Żeromskiego w Mysłowicach to miejsce, w którym rozgrywały się dramaty młodych podopiecznych i pracowników. Urząd Miasta w Mysłowicach i prezydent Dariusz Wójtowicz otrzymali sygnały o znęcaniu się nad dziećmi. W środę, 24 marca, prezydent odsunął od pełnienia obowiązków dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach, a następnego dnia od pełnienia obowiązków została odsunięta psycholog dziecięca. To efekt doniesień o znęcanie psychiczne i dręczenie wychowanków oraz kadry pracowniczej. "Na czas prowadzenia kontroli opiekę nad dziećmi przejęła zastępca dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Mysłowicach", informuje magistrat. Prezydent złożył już doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach o nieprawidłowościach, do których miało dochodzić w placówce. Szczegóły sprawy, o których piszemy poniżej, są wstrząsające.
Dom Dziecka w Mysłowicach. Znęcano się nad podopiecznymi? "Szczyt sadyzmu"
Koszmar podopiecznych Domu Dziecka w Mysłowicach miał trwać od wielu lat. Dyrektorka placówki pracowała tam 21 lat. "Nie wiedziałem wcześniej, że to trwało tyle lat. Jestem zdumiony i załamany tym, że takie coś miało miejsce w Mysłowicach", mówi prezydent Wójtowicz w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim". "Dzieci są przerażone, że może wrócić pani dyrektor i psycholog. Te dzieci błagają, żeby ich nie zostawiać. Dzieci cieszą się, że nikt na nich nie krzyczy. Opowiadały, że rozdzielano rodzeństwa za karę. To był już szczyt sadyzmu, bo dzieci mają tam tylko samych siebie. W Domu Dziecka były tylko kary, nie było żadnych nagród", dodawał prezydent miasta w rozmowie z "DZ". Sprawie przygląda się już prokuratura.