Do tego groźnego zdarzenia doszło w czwartek, 28 lipca, w Radzionkowie. Pani Karina była w tym czasie w pracy, w saloniku prasowym. Nie spodziewała się, że jej dzień zakończy takie zdarzenie.
- Usłyszałam tylko straszny huk, wszystko zaczęło z półek spadać. Regały się w moją stronę przesunęły, nie wiedziałam co się dzieje - opowiada nam wciąż wstrząśnięta całą sytuacją pani Karina.
- Zobaczyłam auto w saloniku i wszyscy krzyczeli: "dzwonić na pogotowie!". Zadzwoniłam pod 112. Miałam iść gazety układać przy drzwiach, to było kilka sekund i auto by we mnie wjechało... - wspomina w emocjach kobieta.
Czytaj również: Pędzili autostradą A1 na sygnale. Wieźli bardzo ważny ładunek WIDEO
- 76-letni mężczyzna poruszał się po parkingu hondą, wraz z nim jechała jego żona. Jak tłumaczył, w pewnym momencie źle się poczuł i zasłabł. Na szczęście w tym zdarzeniu nikomu nic się nie stało. Nie ucierpiał też nikt z salonu prasowego. Starszy mężczyzna został zbadany na miejscu przez lekarza, jednak odmówił hospitalizacji - tłumaczy sierż. szt. Kamil Kubica, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach.
Okazuje się, że sprawa będzie mieć finał w sądzie.