Dramat rodziny z Sosnowca. Jeden dzień zmienił wszystko w walkę o życie
To był poniedziałek, 3 marca. Dawid Wójcikiewicz był w pracy. O godzinie 9:40 nagle stracił przytomność.
- Odebrałam telefon od przyjaciela mojego męża. Jego słowa do mnie docierały jakby przez mgłę. Dawid został śmigłowcem przetransportowany do szpitala. Tam okazało się, że pękł mu tętniak. To był szok, ponieważ nie mieliśmy pojęcia, że ma tętniaka - wspomina Paulina Wójcikiewicz.
Czytaj także: 28-letni kierowca huknął w rowerzystę! Nagranie mrozi krew w żyłach
Operacja trwała kilka godzin. Jednak zamiast dobrych informacji z każdą chwilą przychodziły te złe. Okazało się, że pan Dawid ma jeszcze jednego tętniaka w głowie. Pojawiło się również wodogłowie, wymioty wysokie ciśnienie, zapalenie płuc i jeszcze udar z niedokrwieniem.
- To był szok. Czułam się kompletnie bezradna. Mąż leżał na oddziale intensywnej terapii. Mogłam go zobaczyć zaledwie przez kilka minut dziennie - wspomina żona pana Dawida.
Przez 11 dni mężczyzna był utrzymywany przez lekarzy w śpiączce farmakologicznej. Po tym czasie zdecydowano o wybudzeniu pacjenta. Wówczas przyszedł kolejny cios.
Mężowi pękła główna tętnica w głowie i uszkodziła płat czołowy. Płaty czołowe odpowiadają za najważniejsze procesy i czynności życiowe: funkcje wykonawcze, ruch, interakcje społeczne, poczucie tożsamości. Dawid po przebudzeniu, które trwało kilka dni nie poznaje nikogo, nie wie kim jest, nie potrafi samodzielnie funkcjonować. Ma zaburzone funkcje poznawcze i cechy zespołu amnestycznego i zespołu czołowego - wylicza pani Paulina.
Pomóc może kosztowna rehabilitacja i leki
Obecnie mąż Pani Pauliny potrzebuje rehabilitacji, lekarze zakończyli już bowiem leczenie. Kobieta walczy o to, by jej mąż trafił do Górnośląskiego Centrum Rehabilitacji "Repty". Pan Dawid na chwilę obecną siada i wstaje z pomocą rodziny. Jest z nim kontakt, jednak nie poznaje nikogo, nie potrafi powiedzieć kim jest, ani funkcjonować.
- Złożyliśmy dokumenty i czekamy na decyzję komisji - tłumaczy kobieta i dodaje po chwili: - Nidy nie przypuszczałam, że będę musiała prosić o pomoc. Mój mąż Dawid, ma dopiero 41 lat, jest tatą naszej 6 letniej córki Aleksandry. Ma mnóstwo energii w sobie. Jego pasją jest motoryzacja i gotowanie. Kocha też jeździć na nartach. Jak tylko jego stan się unormuje czeka nas długie leczenie, rehabilitacja, a także operacja drugiego tętniaka. Zbieramy na chwilę obecną na rehabilitacje i koszty leczenia, dlatego zdecydowałam się założyć zrzutkę.
Miesięczny koszt tabletek, które przyspieszają przywrócenie funkcji neurologicznych, wspomagają odzyskanie samodzielności w codziennych czynnościach to koszt 2 660,00 zł. Miesięczny koszt rehabilitacji neurologicznej to koszt około 35 tysięcy złotych.
Rodzina szacuje, że półroczny koszt rehabilitacji i leczenia wyniesie 226 200 zł. Na ten cel pani Paulina utworzyła zrzutkę. Poniżej link do zbiórki.
Polecany artykuł:
