Wszystko zaczęło się od przeprowadzonej w 2018 r. kontroli ciężarówki, której kierowca wysypywał odpady w rejonie nieużytków. W styczniu 2018 r. bytomscy policjanci dostali tzw. cynk, że do miasta zdąża ciężarówka wyładowana odpadami i wcale nie zamierza je wyrzucić na legalnie działającym wysypisku. Policjanci podążyli tropem ciężarówki. Wjechała ona na miejskie nieużytki. Kierowca zaczął zrzucać z paki odpady, gdy nagle zobaczył… „Stróże prawa powstrzymali kierowcę i przystąpili do kontroli dokumentów przewozowych. Okazało się, że był to transport tworzyw sztucznych z Niemiec...” – czytamy w komunikacie (z 17 sierpnia) bytomskiej policji. W ubiegłym tygodniu, po roku śledztwa, „mundurowi zatrzymali 5 osób w wieku od 33 do 67 lat (…). Wobec zatrzymanych zastosowano policyjny dozór oraz poręczenia majątkowe. Postępowanie jest w toku”.
„Importowanie” niebezpiecznych odpadów, a także składowanie na dziko śmieci krajowego pochodzenia, to złoty biznes dla tzw. mafii śmieciowej. Co prawda odpady śmierdzą, ale nie organizatorom tego procederu. Kłopot z ich utylizacją w przewidzianych prawem warunkach spada, koniec końcem, na podatników. O tym, że jest to grubszy, przestępczy biznes, niech świadczy to, że Prokuratura Regionalna w Katowicach obecnie nadzoruje ok. 100 postępowań. Jedno z nich dotyczy składowania 2452 t odpadów na nielegalnym wysypisku. Sprawa jest w toku. Kiedyś winni zostaną osądzeni. Jednak za utylizację tego śmiecia zapłaci właściciel gruntu lub samorząd terytorialny. Będzie to kosztowało ok. 8 mln zł.