Na początek postraszyli/rozbawili tymczasowych lokatorów... Aresztu Śledczego. Wpuszczono tylko 8-osobową reprezentację do pawilonu kobiecego. A potem reszta harcowała na spacerniaku. Po występach w kryminale przyszła pora na prezentację dla przebywających na wolności. Pod policyjnym konwojem, by któregoś z DZIADÓW nie przejechał tramwaj, ruszyli ul. 3 Maja w kierunku Rynku. A co tam ruszyli! Bardziej skakali, a najbardziej diabły, które drewnianymi widłami dźgali kogo popadło, ze szczególnym uwzględnieniem młodych panienek. DZIADY też jurne były i też sobie folgowały w zalotach. Niejedna panna darła się wniebogłosy porywana przez zaczepne miśki i podskakujących, jak w jakimś transie, DZIADÓW. „Nowe roki” 2020 też harcowały, przy okazji oferując DZIADOWSKIE kalendarze. Kapela grała, na trąbicie wygrywano huczące dźwięki, a pasterze walili tak z batów, że psy pewnie czuły się, jak w noc sylwestrową. No i nie ma się co zwierzakom dziwić, bo jak się z takiego bata umiejętnie strzeli, to i 100 decybeli bije po uszach.
DZIAD POWIATOWY, czyli dowódca tego całkiem sympatycznego i równie niezwykłego „najazdu”, Andrzej Maciejowski (66 l.) jest na co dzień kierownikiem Gminnego Ośrodka Kultury w Milówce wyjaśnia „co i dlaczego”: – Dziady żywieckie to część folkloru kultywowanego od Żywca, z biegiem Soły, na południe, aż do Zwardonia. Do Katowic przyjechali reprezentanci 20 grup dziadowskich. Normalnie taka grupa liczy sobie od 30 do 40 osób. Dziady zaczepiały panny? A to normalne, to jest w tradycji. To dlatego mają na twarzach maski, żeby nie wstydzili się zalecać do pań. To folklor wpisany w dziedzictwo kulturalne Polski. Mam nadzieję, że za kilka lat znajdzie się także na światowej liście dziedzictwa UNESCO. A nim to nastąpi, to zapraszamy na Żywieckie Gody. Zobaczyliście w Katowicach, że TO jest ciekawe!
51. Przegląd Zespołów Kolędniczych i Obrzędowych „Żywieckie Gody, zaczynają się już 11 stycznia. Ze szczegółowym planem tej dosłownie HUCZNEJ imprezy można zapoznać się na tej stronie.