Z zimną krwią zabił brata i jego rodzinę. Strzelaninę Jacka Jaworka przeżył tylko najmłodszy bratanek zabójcy. Dziś opiekuje się nim ciocia Iwona
10 lipca 2021 r. pijany Jacek Jaworek wrócił z lokalnego ogniska do domu w Borowcach. Od kilku miesięcy pomieszkiwał u brata i jego rodziny. Jacek Jaworek był kłótliwy, często awanturował się z bratem o ojcowiznę. Jego szwagierka, Justyna, obawiała się jego dziwnych i agresywnych zachowań.
– O sytuacji siostry wiedziałam, odkąd się pojawił Jacek w Borowcach, ale nikt nie przypuszczał, że to skończy się tak tragicznie – powiedziała w rozmowie z "Faktem" pani Iwona W. (51 l.), siostra zamordowanej Justyny.
Niestety, skończyło się. 10 lipca zamroczony alkoholem Jaworek po kłótni z bratem dokonał rzezi na jego rodzinie - zabił samego Janusza, jego żonę i najstarszego syna pary, 17-letniego Jakuba. Śmiertelnych strzałów zdołał uniknąć jedynie 13-letni wtedy Gianni, najmłodszy bratanek Jacka Jaworka. Chłopiec skrył się w szafie, gdy usłyszał odgłosy makabry. To uratowało mu życie. Od tamtej pory chłopiec, którego dosięgnęła ogromna trauma utraty rodziców i brata w tak dramatycznych okolicznościach, jest pod opieką swojej cioci, Iwony. Kobieta bardzo dba o siostrzeńca i liczy na to, że mordercę, który uciekł zaraz po dokonaniu zbrodni, w końcu uda się znaleźć.
– Dla nas ta sprawa jest wciąż bardzo ważna. Chcemy poznać prawdę, chcemy wiedzieć, co się stało z Jackiem Jaworkiem. Chcemy, by dopadła go sprawiedliwość, jeśli żyje. Wielu ludzi już nie kojarzy, kim jest Jacek Jaworek, nawet moi znajomi pytają mnie o kogo chodzi, a to źle wpływa na bieg poszukiwań. Powinno się nagłaśniać tę sprawę. Obawiam się, że im dalej od niej, będzie coraz gorzej i trudniej namierzyć poszukiwanego – przekazała "Faktowi" pani Iwona.
Obecnie w poszukiwania Jacka Jaworka zaangażowali się tzw. łowcy głów. Mimo zakończenia śledztwa, prowadzą oni swoje działania w kraju i za granicą.
Pani Iwona podkreśla także, że siostrzeńca, któremu udało się uciec przed śmiercią z rąk wuja, otacza szczególną troską i opieką.
– Pilnujemy go i chronimy na ile możemy przed informacjami o tragedii. On nie pyta, ale zdaję sobie sprawę, że ma dostęp do Internetu i może wszystko przeczytać. To są bolesne sprawy, o których staramy się jak najmniej rozmawiać ze względu na chłopca – dodała pani Iwona.