Jacek Hryć został skatowany na ulicy trzy lata temu, na początku czerwca 2017 roku. 28-letni mężczyzna wraz ze swoim kolegą wyszli nad ranem z dyskoteki. Doszło do słownej utarczki między nimi i grupą pięciu innych mężczyzn. Sprawcy nie mieli litości: skakali mu po głowie zostawiając na policzku odcisk buta, a na drugim ślad kostki brukowej.
Dla głównego oskarżonego Dawida K. prokuratura domagała się 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo, a dla czterech współsprawców po 8 lat więzienia za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Rodzina Jacka Hrycia jako oskarżyciel posiłkowy prosiła sąd o zmianę kwalifikacji prawnej czynu i skazanie czterech oskarżonych na 25 lat, a Dawida K. na dożywocie.
Obrońcy oskarżonych i oskarżyciele posiłkowi nie zgodzili się z wyrokiem i złożyli apelacje od wyroku.
Sąd Apelacyjny w Katowicach podtrzymał we wtorek rozstrzygnięcie sądu okręgowego co do wymiaru kar pozbawienia wolności. Podwyższył za to zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonych, zmieniając też ich konstrukcję – z indywidualnych na solidarne od wszystkich oskarżonych (co oznacza, że całości kwoty można dochodzić od dowolnego z oskarżonych). Na rzecz żony Jacka Hrycia, łączną kwotę zmieniono ze 100 tysięcy do 200 tysięcy złotych, a na rzecz ojca pokrzywdzonego – z 30 do 60 tysięcy.
- Tak roztrzaskać głowę i dostać tylko 25 lat. On powinien dostać dożywocie, a ci, co mu pomagali, po 25 lat - powiedział Zenon Hryć, ojciec Jacka.