Historię produkcji samolotu pan Włodzimierz ma w jednym palcu. Z wielką pasją opowiada o polskim lotnictwie. W domu ma książki o lotnictwie oraz mnóstwo małych modeli, które w większości sam zbudował.
Czytaj także: Mysłowice: Kule gradu rozbiły mu szybę w aucie. "Ja pie***e" [WIDEO]
– Moja pasja zrodziła się jak byłem w pieluchach – śmieje się nasz rozmówca – Miałem dwóch braci podpatrywałem ich jak kleili, później grałem w piłkę, więc trochę przerwy miałem. Później miałem wypadek. Rok latałem na paralotni w spadłem w Międzybrodziu Żywieckim. Złe warunki były atmosferyczne to był rok 1996 rok. Przeżyłem, ale dużo pracy włożyłem w to by chodzić, by nie użalać się nad sobą - tłumaczy.
Samolot zobaczył w programie telewizyjnym w Niemczech
- Około 3 lat temu byłem w Niemczech u kuzynki i widziałem w telewizji program, że Niemiec kupił polską Iskrę, taką wypasioną, ale byłem wściekły, wymalowaną z szachownicami z silnikiem, goleniami. Technika polska powinna być szanowana i zostać w naszej granicy- wspomina pan Włodek i dodaje. - Przyjechałem z Niemiec i bratanek, którego też zaraziłem modelarstwem pomógł mi szukać samolot. To było 4 lata temu na zdjęciu znalazł przy granicy z Białorusią Iskrę na łące - wspomina.
Czytaj również: Śmiertelne potrącenie na pasach w Żorach. Nie żyje młoda kobieta
Przez wójta dotarł do właściciela samolotu. Zadzwonił do niego i zaczął z nim rozmawiać. "Urabiał" go przez 2,5 roku. Okazało się, że pracował w Mielcu tam, gdzie była Iskra produkowana i mógł kupić samolot.
- Wysyłałem mu kartki na różne święta. W końcu zadał mi pytanie co ja do niego tak wydzwaniam. Więc mu powiedziałem, że gdyby chciał sprzedać Iskrę po cenie złomu, to ja bym był chętny. I kiedy przenosił się do bloku zaproponował sprzedaż. I w maju zeszłego roku zakupiłem Iskrę - opowiada pan Włodzimierz.
Zobacz koniecznie: Zabójstwo dziennikarza TVN: Szokująca decyzja prokuratury w Chorzowie
Transport samolotu do Jaworzna nie był łatwy, ale się udało. W lipcu samolot zostanie odnowiony.
Jeśli dzieciaki szkolne będą chciały ją zobaczyć, to czemu nie, byleby mi po skrzydłach nie skakały – uśmiecha się.– latał 600, 800 km na godzinę. To był samolot szkoleniowy – kończy.