Hubka jest związany z branżowym związkiem zawodowym. Jego wiceprzewodniczący wydali (22 stycznia) oświadczenie takiej treści: „Kierownictwo Rady Krajowej Związku Zawodowego Górników w Polsce stanowczo odcina się od szkodzących branży działań podjętych przez organizację KWK „Makoszowy”. Pan Jerzy Hubka nie posiada upoważnienia do wypowiadania się w imieniu ZZG w Polsce. Kontakty z Gretą Thumberg (ma być – Tunberg) – se.pl) w świetle kamer telewizyjnych BBC uznajemy za przejaw megalomani i głupoty, a działania organizacji z Makoszów za szkodliwe dla Polski”. Równie stanowczy był WZZ „Sierpień 80”. Jego rzecznik, Patryk Kosela tak ocenił pana Hubkę: – Sabotażysta i pożyteczny idiota paktuje z Gretą w momencie, gdy trwa walka o polski węgiel i polskie kopalnie. Zdrada i hańba! Ruch związkowy wstydzi się za takiego człowieka. Czarna owca w środowisku górniczym!
Związkowcy uważają, że Jerzy Hubka powinien zamilczeć, „bo z każdą wypowiedzią dziś jeszcze bardziej się pogrąża”. O jego spotkaniu z panną Gretą, która kroczy na czele światowego pochodu młodocianych ekologów, wspomina nawet prasa czeska. Postanowiliśmy poznać opinię „czarnej owcy” polskiego górnictwa.
„Super Express”: Działa Pan na szkodę Polski? Tak przynajmniej wynika z oświadczenia kierownictwa ZZG w Polsce, którego to Pan jest członkiem.
Jerzy HUBKA: Czy spotkanie z dzieckiem i rozmowa z nim jest zdradą Polski? Nie uważam, żeby tak było.
Tak, ale Pańscy koledzy z ZZG i innych górniczych związków zawodowych mają odmienny pogląd. I nie szczędzą, mówiąc delikatnie, krytyki. Czy Pan czuje się zaszczuty tą falą krytyki?
Jak najbardziej. Tak, czuję się zaszczuty. Koledzy oceniają mnie, nie mając pojęcia, dlaczego doszło do spotkania z Gretą Thunberg. To, gdyby nikt z górników się z nią nie spotkał, to byłoby dobrze? Zawsze wychodziłem z tego założenia, że jak się prowadzi jakiś dialog, to zawsze jedna strona drugiej może coś przekazać, argumentować...
OK. To proszę wytłumaczyć, szybko i po górniczemu, co Panem kierowało, że się spotkał z aktywistką ekologiczną postrzeganą nieprzychylnie przez górnicze środowisko.
To po górniczemu. Nie myśmy zapraszali Gretę. Ona była w Polsce i szukała wejścia na jakąkolwiek kopalnię. Tak się złożyło, że wcześniej mieliśmy w Warszawie spotkanie z ekologami. Stąd wyszło, że Gerta może zobaczyć kopalnie w Zabrzu. A co mieliśmy jej nie pokazywać zabytkowej kopalni „Guido”? Pokazaliśmy ją, mówiliśmy o pracy górnika, o tym, o górniczych tradycjach, o tym, że górnictwo nie wytwarza dwutlenku węgla. Opowiadaliśmy jej o wizytach górników w przedszkolach, tłumaczyliśmy, że dzieci lubią słuchać opowieści o pracy górnika... Myślę, że coś z tego do niej trafiło. Żeby było jasne: nie rozmawialiśmy o zamykaniu kopalń!
Wracając do ocen środowiska górniczego. Mają Pana za „czarną owcę w górnictwie”. Nie boi się Pan czasem tego, jak to się mówi po górniczemu, że może dostać od jakiegoś zbulwersowanego górnika wpierd...?
A zapytam: dlaczego miałby dostać?
Bo ktoś może uznać Pana za wroga numer jeden polskiego górnictwa, albo coś w tym stylu. I mogą go ponieść nerwy.
Wrogiem? Jak zamykali kopalnię „Makoszowy” to byłem w pierwszym szeregu jej obrońców, to ja stałem na czele pikiety w obronie kopalni „Brzeszcze”, pod domem premier Szydło, to ja...
Jasne. Mam Pan swoje zasługi w obronie kopalń zagrożonych likwidacją. To było. Teraz spotyka się Pan z osobą, która reprezentuje te grupy, które uważają, że węgiel jest „be”, więc i kopalnie również są „be”. Pan, górnik, pannę Gretę mógł swoją osobę w jakiś sposób dowartościować. To dobra teza, czy zła?
Nie, to nie jest dobra teza. Sytuację w górnictwie, w Polsce chciałem Grecie wyjaśnić poprzez rozmowę, a nie odwracanie się do niej plecami.
To uważa Pan, że przez to, że spotkał się z tą dziewczynką, to ona zmieniła zdanie na temat roli górnictwa węglowego w światowej gospodarce?
Podejrzewam, że do niewiele dochodzi informacji o tym, to jest jeszcze dziecko. Może ich nie dopuszczają ci, którzy ją otaczają. Miałem okazję, by trochę Grecie powiedzieć o górnictwie. Uważam, że ta wizyta w kopalniach zrobiła na niej wrażenie. Nie zobaczyła tam jakiś diabłów, tylko ludzi.
Na koniec: Pan zamierza przeprosić może swoich kolegów po fachu?
A za co?
No to szczęść Boże!
Szczęść Boże.
Polecany artykuł: