Eugeniusz Karasiński_represjonowani

i

Autor: arch. Stowarzyszenia

Jesteśmy WETERANAMI antykomunizmu i przez komunistów REPRESJONOWANYMI

2020-12-13 11:20

Z roku na rok o kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego mówi się mniej, więcej zazwyczaj – przy okrągłych rocznicach. Dziś z uczestnikiem tamtych wydarzeń nie rozmawiamy o bohaterskich czynach, ale o codzienności tych, którzy aktywnie sprzeciwili się wprowadzeniu stanu wojennego. Rozmawiamy z EUGENIUSZEM KARASIŃSKI (69 l.), prezesem Stowarzyszenia Represjonowanych W Stanie Wojennym Regionu Śląsko – Dąbrowskiego.

„Super Express”: – Wtedy 13 grudnia, pomyślał Pan, że to już koniec drogi do wolności?

Eugeniusz Karasiński: – Czułem wtedy duże przygnębienie, swoisty strajk, niepewność jutra. ie tylko ja nie widziałem, jak to wszystko się potoczy? Jakie będą represje? Ponieważ podejrzewaliśmy tę zbrodniczą władzę, że po nie sięgnie. Koniec drogi? Nie, byłem wtedy głęboko przekonany, że tego ruchu nie da się już zatrzymać. Nie sądziłem jednak, że tylko siedem lat będzie trzeba, by dojść do wolności. 13 grudnia sądziłem, że będzie trzeba znacznie więcej czasu.

– Lata zleciały, mamy teraz, co mamy…

– Wolność mamy, różnie z niej korzystamy.

– Zaciera się pamięć o stanie wojennym...

– Jak się rozmawia prawie po 40 latach o tamtych wydarzeniach, to czasem mam wrażenie, że żyło się w innym stanie wojennym, w innym kraju. Pamięć czasem zniekształca się. To tak jakby na coś patrzeć przez zniekształcające szkło. Niektórzy tak widzą 13 grudnia. Ubywa nie tylko pamięci. Ubywa też ludzi. Od 2001 r. w moim stowarzyszeniu ubyło 68 członków. Umarli. W tym tygodniu, przed 13 grudnia, mieliśmy trzy pogrzeby, 90-, 70- i 62-latka. Teraz nas zostało 163…

– Kombatantów.

– Weteranów opozycji antykomunistycznej. Jesteśmy weteranami opozycji antykomunistycznej i przez komunistów represjonowanymi.

– Przybywa weteranów, nie przymierzając jak w ZBoWiD?

– Tak to było w PRL. Teraz mamy Instytut Pamięci Narodowej i procedury prawne dla wszystkich tych, którzy chcieliby uzyskać status działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych. Jedno i drugie trzeba udowodnić, podkreślam: udowodnić.

– Dokumenty, świadkowie?

– Tak, przy czym zeznania świadków bywają najsłabszymi dowodami, gdy podają np. zbyt mało faktów uwiarygadniających działalność opozycyjną starającego się o uzyskanie statusu. Wtedy taki wniosek zostaje odrzucony, Oczywiście taka osoba może odwołać się od decyzji do wojewódzkich rad ds. działaczy opozycji antykomunistycznych, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. do sądu.

– To ilu mamy b. działaczy antykomunistycznych i represjonowanych przez komunistów, dziesiątki tysięcy?

– W całej Polsce jest nas 15 tysięcy. Nie brakuje wyimaginowanych wniosków o przyznanie statusu, bo on wiąże się z otrzymaniem pewnych uprawnień. Proszę wierzyć, że sito jest gęste. Nie da się członkom rad wmówić, że ktoś był więziony, ale nie ma na to świadków, albo ma na koncie tak wielkie, ale i tajne sukcesy, że nawet nie słyszeli o nich historycy z IPN.

– Jakie przywileje ma zweryfikowany, brzydkie słowo, kojarzy się ze stanem wojennym, weteran?

– Ustawa o o działaczach opozycji antykomunistycznej i osobach represjonowanych z powodów politycznych mówi o uprawnieniach dla takich osób, centralnych i lokalnych. Co miesiąc weteran otrzymuje świadczenie, niech spojrzę w papiery, sądziłem, że pan o to zapyta… Na świadczenie wolne od podatku, zajęć komorniczych i nie wliczane do różnych podstaw, składają się: dodatek kombatancki – 229,91 zł, ryczałt energetyczny – 171,41 zł i dodatek kompensacyjny – 34,49 zł. Tyle dostaje weteran opozycji i powstaniec warszawski. To jest takie świadczenie od państwa będące wyrazem zadośćuczynienia za materialne straty, które były skutkiem prowadzonej działalności. Na przykład: przed wprowadzeniem stanu wojennego moje wynagrodzenie wynosiło 3,5-krotność ówczesnej średniej krajowej. Potem, gdy już byłem na tzw. wolności, to ono spadło do 0,6 średniej krajowej.

Poza dodatkiem mamy przyznane prawo do świadczeń medycznych poza kolejnością i bez konieczności skierowania do specjalisty. W ramach świadczeń lokalnych, ustalanych przez samorządy wojewódzkie, mieliśmy 100-proc. zniżkę na przejazd Kolejami Śląskimi, ale w te wakacje zmieniono ją na 50-proc. To jedyny taki przypadek w Polsce. W Krakowie, dla przykładu, wszystkie przejazdy środkami komunikacji miejskiej i regionalnymi kolejami mamy darmowe. W Śląskiem w PKM takich ulg nie mamy, choć wnioskowaliśmy o nie. Inne świadczenia: możliwość dofinansowania np. do aparatów słuchowych, wózków inwalidzkich, do sprzętu rehabilitacyjnego, raz w roku mamy prawo do dofinansowania pobytu w sanatorium, w zależności od sytuacji finansowej dopłata sięgnąć może 100 proc.

– A ostatnie świadczenie, pogrzebowe?

– Takich ustawa nie przewiduje. ZUS, 4 tysiące i koniec. No, chyba, że ktoś był odznaczony bardzo wysokim odznaczeniem państwowym, np. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, to wtedy przysługuje asysta wojskowa. Status represjonowanego do tego nie jest konieczny. Zapomniałem wspomnieć o jednym, ważnym świadczeniu. Od tegorocznej nowelizacji ustawy przysługuje dodatek wyrównawczy emerytalny dla wszystkich tych posiadających status, których emerytura bądź renta była niższa niż 2,4 tys. zł. Oczywiście brutto. W tej nowelizacji chodziło o to, by represjonowani nie mieli niższych świadczeń od tych, którzy nas represjonowali, w skrócie: od b. esbeków. W moim stowarzyszeniu z tej nowelizacji skorzystały 4 osoby.

– Kierując się stereotypem, to każdy, kto aktywnie sprzeciwiał się władzy ludowej i za to dostał od niej po karku, teraz jest przy mniejszej lub większej władzy. Tak nie jest. Wielu z was klepie biedę.

– Większość zapracowała sobie na jako takie godne życie na starość. A gdy komuś, z różnych powodów, to nie wyszło, gdy nie ma najlepszego zabezpieczenia na starość, czyli rodziny, to może liczyć m.in. na pomoc stowarzyszeń, takich, jak nasze. Wtedy dla takich osób zwracamy się do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych o dodatkowe jednorazowe lub okresowe świadczenia pieniężne. W 2019 r. nasz członek musiał oddać żonę do zakładu opieki paliatywnej. Faktura z niego opiewała na 3,1 tys., a dochód całkowity tego małżeństwa wynosił 2,95 tys. zł. Napisałem wniosek i pomoc uzyskał błyskawicznie. Przez pół roku otrzymywał 1,5 tys. zł. I jak mi oświadczył, mając osiemdziesiąt kilka lat, taka pomoc pozwoli mu umrzeć bez długów. I tak się stało… Przepraszam, ale będziemy musieli kończyć rozmowę…

– Dlaczego? Mam jeszcze parę pytań…

– A ja kilkadziesiąt paczek świątecznych do rozwiezienia. Prezes i robi za kuriera? Problem w tym, że u nas średnia wieku członka stowarzyszenia, to 75 lat, a ja jeszcze nie doszedłem do 70. i jestem jednym z najmłodszych, więc mogę jeździć po województwie. Paczki nie są wyłącznie dla naszych członków. To nie ZBoWiD.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki