Katastrofa lotnicza w Pszczynie. Pracownicy pożegnali milionera Karola Kanię
Karol Kania miał 82 lata i był milionerem, założycielem firmy oraz przewodniczącym rady nadzorczej "Karol Kania i Synowie". Niestety, w nocy z poniedziałku na wtorek (22-23 lutego) mężczyzna zginął w katastrofie lotniczej w okolicach Pszczyny. Jego helikopter rozbił się w kompleksie leśnym, gdzie zginął on, a także jego 54-letni pilot Jacek. "Przyszło nam się zmierzyć z niezwykle trudnym doświadczeniem, jakim jest nagła i nieoczekiwana śmierć bliskiej nam osoby. Człowieka bez którego firma Karol Kania i Synowie nigdy by nie powstała", piszą pracownicy Kani we wzruszającym pożegnaniu. Zdradzili nawet jego sekret. "W rozmowach szef Karol często podkreślał, że wszystko zaczęło się od symbolicznej, pierwszej pieczarki, która wyrosła w domowym zaciszu. Ten niewielki sukces wkrótce dał początek wielkiemu przedsięwzięciu, jakim obecnie jest stworzona przez niego i rozwijana przez rodzinę Kania firma", czytamy.
"Szefie – dziękujemy za wszystko. Do zobaczenia", zakończono.
Katastrofa lotnicza w Pszczynie. Na miejscu wciąż pracują służby
Na miejscu zdarzenia nadal pracują służby: policja i prokuratura. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności zdarzenia. Sprawie przyjrzy się również Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Katastrofę przeżyły dwie osoby: 47-letnia Adrianna i 54-letni Grzegorz. Oboje przebywają w szpitalach, gdzie leczą rany. Nie wiadomo, jak dokładnie doszło do katastrofy lotniczej. Wstępne, nieoficjalne ustalenia mówią o złych warunkach pogodowych, które miały utrudnić lądowanie helikoptera. W efekcie uderzył on o jego z drzew i runął. Z wraku o własnych siłach udało się wydostać dwóm osobom, ale dwie - Karol Kania oraz jego pilot Jacek - zginęły na miejscu.